Rusza pilotażowy projekt, który ma pomóc placówkom badawczym z biedniejszych regionów UE dogonić najlepszych. – Nowe państwa członkowskie wyraźnie odstają w korzystaniu ze środków na programy badawcze w ramach siódmego programu ramowego – mówi „Rz" Máire Geoghegan-Quinn, unijna komisarz ds. nauki. Często ich poziom jest niższy i przegrywają w konkursach. Dlatego dziś w Brukseli komisarz przedstawi ministrom państw członkowskich program specjalnie skonstruowany dla nich – ERA Chairs.

Na czym polega projekt? Unia Europejska rezerwuje pieniądze dla pięciu projektów pochodzących z mniej rozwiniętych regionów Europy. Za pozyskane pieniądze placówka będzie mogła zatrudnić dowolnego naukowca z dowolnego kraju świata. Kogoś, kto będzie gwarantem „doskonałości" w nauce i przeprowadzi w danej placówce projekt badawczy, a ta zapozna się ze światowym dorobkiem w danej dziedzinie. Na jeden projekt będzie można dostać 2,4 mln euro. – Z naszych analiz wynika, że tyle potrzeba na kilka lat wynagrodzenia dla naukowca i jego ekipy – mówi Geoghegan-Quinn. Projekt może trwać maksimum pięć lat. Jeden kraj może dostać pieniądze tylko na jeden projekt.

Placówka zgłaszająca się do konkursu musi udowodnić, że projekt będzie miał dla niej długoterminowe pozytywne skutki. Musi przedstawić międzynarodowy panel, który dokona wyboru kandydata do prowadzenia projektu za unijne pieniądze. Wreszcie musi dowieść, że ma sprzęt i infrastrukturę potrzebną do danego projektu lub też obiecane pieniądze z funduszy strukturalnych.

—Anna Słojewska z Brukseli