Choć zgodnie z oświatowymi przepisami dzieci pięcio- i sześcioletnie ze względu na to, że są objęte obowiązkową „zerówką" mają pierwszeństwo w rekrutacji, to samorządy coraz częściej lokują zerówki w szkołach. I nie chodzi tu o uwalnianie przedszkolnych miejsc dla młodszych dzieci jak to gminy najczęściej tłumaczą, ale o wymuszenie na rodzicach decyzji, że skoro już zabierają dziecko z przedszkola i muszą je przenieść do szkoły to może zamiast powtórnej zerówki wybiorą jednak dla niego pierwszą klasę.

Taka polityka ma oczywiście wymierne korzyści. Na dziecko uczęszczające do szkoły gmina otrzymuje pieniądze z budżetu, za utrzymanie dziecka w przedszkolu musi zapłacić sama. W Warszawie przedszkolnych zerówek praktycznie już nie ma. Rzecznik warszawskiego ratusza Bartosz Milczarczyk przekonuje, że taka polityka ma zapewnić miejsca w przedszkolu młodszym dzieciom, bo Warszawa zmaga się z wyżem demograficznym.W Szczecinie dyrektor jednej ze szkół podstawowych napisał do rodziców sześciolatków list, w którym stwierdził, że maja oni obowiązek zapisać swoje dzieci do szkoły co nie jest prawdą.

Tak komentuje to Tomasz Elbanowski z fundacji Rzecznik Praw Rodziców, która zbiera głosy pod obywatelskim wnioskiem ws referendum w kwestii obniżenia wieku szkolnego. - Samorządowcy wypychają sześciolatki do szkół bo zależy im na pieniądzach z subwencji oświatowej, którą dostają na uczniów z budżetu państwa.