Piotr Marciuszuk, szef Sekcji Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki, kilka dni temu podał się do dymisji – wynika z informacji, do których dotarła „Rz". Sprawa ma związek z wielokrotnie opisywanym przez nas procederem, który polegał na tym, że wydawcy wręczali dyrektorom szkół prezenty. Ci w zamian za to decydowali o wyborze ich podręczników, które potem były wykorzystywane w szkole. Działania te są niezgodne z prawem oświatowym.
Dziś o tym, jak działają wydawcy, ma dyskutować Sejmowa Komisja Edukacji. Z ramienia wydawców miał się na niej pojawić Piotr Marciuszuk. Z naszych informacji wynika, że 30 kwietnia doszło do spotkania przedstawicieli wydawnictw z agencją public relations Art-Media, która dostała zadanie opracować strategię obronną na posiedzenie komisji. Gdy jej założenia trafiły do Marciuszuka, ten stwierdził, że nie jest w stanie publicznie ich przedstawić, bo „krzycząco mijają się one z prawdą", i złożył rezygnację.
„Rz" dotarła zarówno do strategii przygotowanej na posiedzenie sejmowe, jak i odpowiedzi Marciszuka. Wynika z niej, że wydawcy chcą przekonywać posłów o braku dowodów na to, że nauczyciele nie mieli wpływu na wybór podręczników w szkołach, które na mocy umów otrzymywały sprzęt. Przekonują, że zgodnie z ustawą o systemie oświaty o wyborze podręcznika decyduje nauczyciel, a nie dyrektor szkoły. Tak tę propozycję zrecenzował Marciuszuk: „Ten punkt jest obrazą dla nas wszystkich, którzy są na rynku ponad 20 lat. Umowy w sposób jednoznaczny eliminowały innych wydawców (podpisywali je dyrektorzy szkół i narzucali wybór nauczycielom wbrew ustawie o systemie oświaty i Karcie nauczyciela) i są dowodem nieuczciwej konkurencji".
Drugi argument miał przekonywać, że nie ma dowodów na to, że dyrektorzy szkół, podpisując kontrowersyjne umowy, wybierali gorsze podręczniki, bo skoro zostały one dopuszczone do użytku przez resort edukacji, to jest to gwarantem ich jakości. Odpowiedź Marciuszuka: „Ten punkt jest niesamowitym łamańcem umysłowym (...), wynika z niego, że wszystkie podręczniki są równe, a podręczniki przekupujących szkoły wydawców są równiejsze".
Wydawcy książek sugerują, że to MEN nakazywał im nieetyczne zachowania