Rada rodziców szkoły podstawowej nr 2 w podwarszawskim Józefowie już w ubiegłym roku dostrzegła, że liczba uczniów znacząco przekracza możliwości lokalowe placówki. Postanowiono działać.
Rodzice przygotowali profesjonalną prezentację, w której zebrali wszelkie mankamenty placówki i propozycje rozwiązania problemów. Zaczęli od wskazania niebezpiecznych miejsc w ruchu ulicznym, na jakie mogą natrafić dzieci zmierzające do szkoły i wracające z niej. Przeszli przez problemy dotyczące transportu, a właściwie wystarczającej ilości autobusów do przewożenia dzieci na basen. Potem skupili się na samej szkole, w której uczy się obecnie ok. 25–30 proc. więcej dzieci niż przez kilka ostatnich lat. Wyliczyli, że powierzchnia przypadająca na jedno dziecko w świetlicy wynosi ok. 0,6 m2 (norma dla więźnia 3 m2), że czas na zjedzenie obiadu w szkolnej stołówce to 4 min. bo w szkole, w której uczy się 660 uczniów, w stołówce są tylko 64 miejsca. Opisali też przeniesioną do piwnicy bibliotekę, w które może przebywać maksymalnie 40 uczniów.
Policzyli też, że zgodnie z normami sanitarnymi dotyczącymi ilości umywalek i sanitariatów w szkole nie powinno uczyć się więcej niż 320 dzieci. Do tego dołączyli zdjęcia sięgającej po kres korytarza kolejki do stołówki czy holi zasypanych po brzegi tornistrami uczniów. – W obawie przed jeszcze większą kumulacją uczniów, związaną z reformą obniżającą wiek szkolny w marcu, wysłaliśmy to wszystko do MEN z prośbą o interwencję, bo burmistrz na nasze apele nie reagował – opowiada jeden z rodziców.
Po trzech dniach MEN odpisało, że wkrótce sprawą zajmie się kuratorium, które przeprowadzi kontrolę. Potem nastała cisza. Rodzice pytali o wyniki kontroli w maju i na początku czerwca. MEN milczało. Gdy 11 czerwca minister edukacji Krystyna Szumilas ogłosiła uruchomienie infolinii dla rodziców sześciolatków, spróbowali jeszcze raz. Tym razem odpowiedź przyszła.
Na konkretne prośby i wątpliwości rodziców z Józefowa MEN odpowiedziało e-mailem ze statystykami, że w 92 proc. szkół klasy liczą mniej niż 25 dzieci, że w wiejskich szkołach uczniów jest mniej, a w miejskich więcej. Jest też o tym, że tylko w 18 proc. szkół podstawowych dzieci uczą się na dwie zmiany i że w małych klasach indywidualna relacja nauczyciela z uczniem układa się lepiej. Wiadomość kończy się prośbą, by rodzice skorzystali z innego formularza, a wtedy... sprawą zajmie się kurator, który przeprowadzi kontrolę.