Naprawiają absurdy Karty nauczyciela

Sępólno Krajeńskie znalazło sposób na pedagogów. Dzieci mają dodatkowe zajęcia, a gmina mniejsze wydatki.

Publikacja: 18.08.2013 09:03

W Sępólnie nauczyciele nie dostają pieniędzy za nicnierobienie

W Sępólnie nauczyciele nie dostają pieniędzy za nicnierobienie

Foto: Rzeczpospolita, Wojtek Jargiło Wojtek Jargiło

Świecące pustkami w wakacje i przerwy świąteczne szkoły. Brak zajęć dla zdolnych uczniów. Kłopoty samorządów z koniecznością wypłaty nauczycielom specjalnych dodatków w sytuacji, gdy nie zarabiają średnich pensji. Lokalny klincz między środowiskiem pedagogów a zarządzającymi szkołami samorządowcami. Polska codzienność.

Inaczej wygląda to w gminie Sępólno Krajeńskie, leżącej w województwie kujawsko-pomorskim. Włodarze tego miasta od siedmiu lat zarządzają oświatą na tyle elastycznie, że nie borykają się z ogólnopolskimi problemami.

– Nasz grant oświatowy to autorskie rozwiązanie polegające na realizacji zajęć dodatkowych w szkołach i przedszkolach. Nie płacimy nauczycielom za to, że nimi są, ale za dodatkową pracę. Naprawiamy w ten sposób złe prawo, jakim jest Karta nauczyciela – mówi „Rz" Marek Tymecki, dyrektor zakładu obsługi oświaty samorządowej w Sępólnie.

Ich program zdobył właśnie kolejny laur. Został nagrodzony przez Związek Miast Polskich, Związek Gmin Wiejskich RP oraz Związek Powiatów Polskich w konkursie na „Samorządowego lidera zarządzania". W 2011 roku zdobył grand prix i tytuł Mecenasa Wiedzy w konkursie „Samorządowy lider edukacji" organizowanym przez Fundację Rozwoju Edukacji Szkolnictwa Wyższego.

Na czym polega sępoleński pomysł? Obecne przepisy nakazują gminom wypłacać nauczycielom tzw. średnie pensje. Na przykład dla pedagogów mających najwyższy stopień awansu, tj. nauczycieli dyplomowanych, wynosi ona 5 tys. zł miesięcznie. Jeśli gmina nie wypłaci tej kwoty, musi nauczycielowi wypłacić tzw. jednorazowy dodatek uzupełniający.

Często samorządy mają z tym problem. Zwłaszcza wtedy gdy na ich terenie jest dużo nauczycieli, a mało szkół i uczniów. Nie mogą wtedy „podwyższać" wypłacanych pensji godzinami nadliczbowymi. W efekcie płacą rocznie 700 mln zł w formie dodatków.

5 tys. dodatkowych zajęć

Włodarze Sępólna doszli do wniosku, że nie będą płacić nauczycielom za nicnierobienie tylko i wyłącznie dlatego, że zmusza ich do tego ustawa. – Zaproponowaliśmy im prowadzenie dodatkowych zajęć. Otrzymują za to wynagrodzenie ekstra. Ale dzięki temu wyższa jest średnia płac i nie musimy wypłacać dodatku. Są to oszczędności rzędu 300 tys. zł rocznie – tłumaczy Marek Tymecki.

W efekcie corocznie zajęcia prowadzi ok. 100 nauczycieli, przez nawet ponad 5 tys. godzin rocznie. Bierze w nich udział większość dzieci, spośród 2000 uczniów uczęszczających do szkół i przedszkoli. – Skończyliśmy z wiecznym problemem, jakim jest brak pieniędzy na dodatkowe zajęcia. Szkoły są otwierane nawet w wakacje, przerwy świąteczne czy weekendy – relacjonuje Tymecki.

W podobnym tonie wypowiada się dyrektor szkoły podstawowej w Zbożu Ewa Śliwińska. – Dzięki grantowi wachlarz zajęć ogromnie się powiększył. Przedtem mieliśmy właściwie możliwość oferowania jedynie podstawowych zajęć wyrównawczych – mówi. – Obecnie w przedszkolach prowadzimy na przykład zajęcia taneczne, w szkołach dziennikarskie, artystyczne. Hitem są noce spędzone w szkole w weekendy, gdy prowadzimy tzw. noce sapera.

Dzieci przychodzą wówczas do szkoły w piątek po południu, śpią w niej, a zajęcia kończą się w soboty. – Uczymy wtedy różnych rzeczy poprzez zabawę – mówi dyrektorka.

– Unikalność naszego rozwiązania polega na tym, że lepiej dać jest nauczycielom zarobić pieniądze, niż rozdawać je bez świadczenia pracy – podkreśla Tymecki.

Tłumaczy, że samorządy powinny dbać, by środki publiczne były wypłacane w sposób racjonalny. – W naszej gminie mamy 26-proc. bezrobocie, nie jest społecznie akceptowana sytuacja, w której ktoś w ogóle nie ma pracy, a ktoś dostaje pieniądze tylko za to, że jest nauczycielem – mówi Tymecki.

Zwraca też uwagę, że dzieci dzięki zajęciom dodatkowym mają zagospodarowany czas, mniej się demoralizują i osiągają lepsze wyniki w nauce.

Czy lokalne środowisko nauczycieli nie buntowało się przeciwko takim rozwiązaniom? – Na początku było trochę oporu, ale później pedagodzy przekonali się, że warto. Teraz bardzo chętnie uczą dzieci – mówi Tymecki.

Potwierdza to także dyrektor Śliwińska. – Zawsze znajdą się malkontenci, którzy uznają, że pieniądze należą im się za sam fakt bycia pedagogiem. Ale to rzadkość – mówi. – Środowisko jest zadowolone, że może pomóc dzieciom, ważne jest też postrzeganie nas przez lokalną społeczność. Nasza dodatkowa praca jest doceniana przez rodziców – dodaje.

Model dla Polski

Andrzej Porawski ze Związku Powiatów Polskich uważa, że grant z Sępólna powinien być lekcją dla samorządowców w całej Polsce.

– To modelowe rozwiązanie, które powinno być podpatrzone i przyjęte wszędzie. Niestety w wielu miejscach samorządowcy zaciskają zęby i płacą wyrównania za nic – mówi „Rz". Wskazuje, że właśnie dlatego, by to zmienić, organizacje zrzeszające samorządy przyznały nagrodę temu działaniu. – Staramy się tę informację kolportować, umieściliśmy ją w bazie dobrych praktyk – wyjaśnia.

Przeciwko grantowi nie protestują specjalnie związki zawodowe. Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, mówi, że jeżeli gmina daje nauczycielom dodatkowo zarobić, to nie widzi w tym nic złego. – Każdy pomysł, by nauczyciel zarobił, a gmina nie musiała wypłacać dodatkowego wynagrodzenia, jest godny rozważenia – stwierdza.

Przypominam też, że od września samorządy mogą monitorować, jaka jest sytuacja z dodatkami, i zwiększać wymiar czasu pracy nauczycieli.

Nieco bardziej sceptyczna jest Halina Kurpińska, zastępczyni przewodniczącego Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania „Solidarności". – Nie wiem, czy to nie jest próba obejścia Karty nauczyciela. Pieniądze należą się pedagogom, bo takie jest prawo. Choć rozumiem też sytuację samorządów – zastrzega Kurpińska.

Jak skończy się to doświadczenie? Zapewne coraz więcej gmin będzie „zarażać" się doświadczeniem z Sępólna. Są przez rząd zmuszane do wykonywania coraz większej liczby zadań, bez zapewnienia im odpowiednich pieniędzy. A Karta nauczyciela jest kwintesencją tego zjawiska. – Karta powinna zostać natychmiast zlikwidowana. Nie przystaje do rzeczywistości, ten dokument faworyzuje nauczycieli miernych, nie pozwala docenić dobrych. Absurdalny jest też sposób ich wynagradzania i wiele innych zawartych tam przepisów – podsumowuje Tymecki.

Świecące pustkami w wakacje i przerwy świąteczne szkoły. Brak zajęć dla zdolnych uczniów. Kłopoty samorządów z koniecznością wypłaty nauczycielom specjalnych dodatków w sytuacji, gdy nie zarabiają średnich pensji. Lokalny klincz między środowiskiem pedagogów a zarządzającymi szkołami samorządowcami. Polska codzienność.

Inaczej wygląda to w gminie Sępólno Krajeńskie, leżącej w województwie kujawsko-pomorskim. Włodarze tego miasta od siedmiu lat zarządzają oświatą na tyle elastycznie, że nie borykają się z ogólnopolskimi problemami.

Pozostało 91% artykułu
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?