Blisko 28 proc. gimnazjalistów pobiera korepetycje. Najliczniejsza grupa, 22 proc., korzysta ze wsparcia z przedmiotów matematyczno-przyrodniczych. Kolejne 19 proc. dokształca się z matematyki, 4,9 proc. z przedmiotów humanistycznych, a 4,7 proc. potrzebuje pomocy w nauce języka polskiego.
Takie są wyniki badania, które przeprowadził Instytut Badań Edukacyjnych, uczniowie mogli w nim wskazać więcej niż jeden przedmiot, w którym potrzebują wsparcia. To pierwsza w historii tak obszerna analiza tego zjawiska, wzięło w niej udział ponad 4 tys. gimnazjalistów ze 150 szkół.
Brak korzyści
– Co jeszcze ustaliło IBE? Że to, czy uczeń pobiera korepetycje, czy też nie, nie ma żadnego wpływu na jego późniejszy wynik egzaminu.
Z danych zebranych przez Instytut wynika, że pomocy w przedmiotach matematyczno-przyrodniczych o wiele częściej potrzebują dziewczęta. Zjawisko wykupywania dodatkowych lekcji przede wszystkich dotyczy uczniów o mniejszych zdolnościach i umiejętnościach i słabych osiągnięciach na sprawdzianie szóstoklasisty. Wpływ na to miały także wykształcenie i aspiracje rodziców dotyczące poziomu wykształcenia dzieci. Im są one wyższe, tym wyższe prawdopodobieństwo, że dziecko będzie pobierało korepetycje. Częściej korzystają z nich uczniowie pochodzący z zamożnych domów i większych miejscowości.
Gdy analitycy przejrzeli dane, okazało się, że korepetycje nie mają żadnego wpływu na wynik egzaminu. – Statystycznie rzecz biorąc, korepetycje nie przekładają się na lepsze wyniki nauczania. Jeżeli przyjrzymy się dwójce uczniów o podobnych umiejętnościach, którzy otrzymali podobny wynik na wejściu do gimnazjum, pochodzących z rodzin o podobny statusie społecznym, to ich wynik na egzaminie gimnazjalnym będzie podobny, niezależnie od tego, że jeden z nich uczęszczał w gimnazjum na korepetycje, a drugi nie – wyjaśnia prof. Roman Dolata, profesor w Instytucie Badań Edukacyjnych, opiekun naukowy pracowni Edukacyjnej Wartości Dodanej, która przeprowadziła tę analizę.