Korepetycje nie mają sensu

Rodzice słono płacą za dodatkowe zajęcia, które nic nie dają uczniom.

Aktualizacja: 22.01.2014 20:44 Publikacja: 22.01.2014 17:39

Korepetycje nie mają sensu

Foto: Fotorzepa, Bogusław Florian Skok Bogusław Florian Skok

Blisko 28 proc. gimnazjalistów pobiera korepetycje. Najliczniejsza grupa, 22 proc., korzysta ze wsparcia z przedmiotów matematyczno-przyrodniczych. Kolejne 19 proc. dokształca się z matematyki, 4,9 proc. z przedmiotów humanistycznych, a 4,7 proc. potrzebuje pomocy w nauce języka polskiego.

Takie są wyniki badania, które przeprowadził Instytut Badań Edukacyjnych, uczniowie mogli w nim wskazać więcej niż jeden przedmiot, w którym potrzebują wsparcia. To pierwsza w historii tak obszerna analiza tego zjawiska, wzięło w niej udział ponad 4 tys. gimnazjalistów ze 150 szkół.

Brak korzyści

– Co jeszcze ustaliło IBE? Że to, czy uczeń pobiera korepetycje, czy też nie, nie ma żadnego wpływu na jego późniejszy wynik egzaminu.

Z danych zebranych przez Instytut wynika, że pomocy w przedmiotach matematyczno-przyrodniczych o wiele częściej potrzebują dziewczęta. Zjawisko wykupywania dodatkowych lekcji przede wszystkich dotyczy uczniów o mniejszych zdolnościach i umiejętnościach i słabych osiągnięciach na sprawdzianie szóstoklasisty. Wpływ na to miały także wykształcenie i aspiracje rodziców dotyczące poziomu wykształcenia dzieci. Im są one wyższe, tym wyższe prawdopodobieństwo, że dziecko będzie pobierało korepetycje. Częściej korzystają z nich uczniowie pochodzący z zamożnych domów i większych miejscowości.

Gdy analitycy przejrzeli dane, okazało się, że korepetycje nie mają żadnego wpływu na wynik egzaminu. – Statystycznie rzecz biorąc, korepetycje nie przekładają się na lepsze wyniki nauczania. Jeżeli przyjrzymy się dwójce uczniów o podobnych umiejętnościach, którzy otrzymali podobny wynik na wejściu do gimnazjum, pochodzących z rodzin o podobny statusie społecznym, to ich wynik na egzaminie gimnazjalnym będzie podobny, niezależnie od tego, że jeden z nich uczęszczał w gimnazjum na korepetycje, a drugi nie – wyjaśnia prof. Roman Dolata, profesor w Instytucie Badań Edukacyjnych, opiekun naukowy pracowni Edukacyjnej Wartości Dodanej, która przeprowadziła tę analizę.

Zmarnowane pieniądze

W jego ocenie wyjaśnienie tego zjawiska może polegać na tym, że uczniowie korzystający z korepetycji traktują te zajęcia jako zwolnienie z odpowiedzialności i przeniesienie jej na korepetytora. – W takiej sytuacji, dodatkowe zajęcia, o ile w ogóle przynoszą jakiś efekt, to jest on krótkotrwały – dodaje.

To oznacza, że setki milionów złotych co roku, jakie wydają rodzice na korepetycje, są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto. – Taki obraz płynie z wyników naszych badań – potwierdza Dolata.

Karta i patologia

Badanie IBE pokazuje, jak masowe jest zjawisko korepetycji. Korzysta z nich ok. 300 tys. gimnazjalistów, co zdaniem badacza wskazuje na patologię systemu oświatowego, bo dodatkowe wsparcie uczniowie powinni otrzymywać nieodpłatnie w szkole.

Ministerstwo Edukacji tłumaczy, że taką możliwość dała uczniom nowelizacja Karty nauczyciela, która od 2009 r. dodała nauczycielom szkół podstawowych i gimnazjów dwie godziny zajęć dodatkowych i jedną pedagogom ze szkół ponadgimnazjalnych.

Badanie przeprowadzone przez IBE pokazuje, że to zdecydowanie za mało. Tyle że wielu gmin nie stać na to, by płacić nauczycielom za dłuższą pracę. Obecnie ich pensum to 20 godzin lekcyjnych tygodniowo, czyli trzy godziny zegarowe dziennie. Za każdą następną trzeba zapłacić ekstra. Ponadto państwo gwarantuje nauczycielom to, że niezależnie od jakości pracy, muszą otrzymać tzw. średnie wynagrodzenie. Jeżeli nie uzyskają określonego przez MEN poziomu, gmina musi wypłacić im dodatek wyrównawczy.

To dlatego coraz więcej samorządów decyduje się przekazywać szkoły w ręce np. stowarzyszeń, które nie mają obowiązku stosować Karty nauczyciela. Jak pokazują liczne przykłady, to nie tylko obniża koszty funkcjonowania szkół, ale podnosi też jakość ich pracy. Problem polega na tym, że takie działania mogą podejmować tylko wobec tych placówek, w których uczy się maksymalnie 70 uczniów.

Materiał Promocyjny
5 różnic między studiami dwustopniowymi a jednolitymi, o których warto wiedzieć
Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń