Związki przeciw szkołom

ZNP namówiło posłów, by zaskarżyli zmiany prawa, dzięki którym udaje się ratować wiejskie placówki.

Publikacja: 28.04.2014 05:00

Sprawa dotyczy gminy Hanna (woj. lubelskie). Jej wójt Grażyna Kowalik przeprowadziła reformę oświatową, dzięki której udało się uchronić przed zamknięciem kilka wiejskich szkół.

Kowalik przekazała wszystkie szkoły gminne w ręce stowarzyszeń i fundacji, wyłączając je w ten sposób z reżimu Karty nauczyciela i w znaczący sposób obniżając koszty ich działania. Reforma zakończyła się w tym roku szkolnym, a gmina Hanna jest pierwszą w Polsce, która zdecydowała się na takie zmiany.

Działania Kowalik wsparło Ministerstwo Edukacji. Joanna Kluzik-Rostkowska, szefowa MEN, w grudniu podpisała nowelizację rozporządzenia dotyczącego podziału subwencji oświatowej. Dzięki tej zmianie gmina Hanna otrzymała porównywalną pulę pieniędzy na edukację z  latami ubiegłymi. Gdyby zmiana nie weszła w życie, dostałaby ok. 20 proc. tej kwoty, a to dlatego, że na wysokość subwencji ma wpływ liczba nauczycieli zatrudnianych w na  podstawie Karty. Gdy ich nie ma w ogóle, tak jak w przypadku Hanny, wysokość subwencji drastycznie spada.

Reformę Kowalik sabotuje Związek Nauczycielstwa Polskiego. Związek namówił posłów Twojego Ruchu oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej, by skierowali wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności nowelizacji rozporządzenia z konstytucją oraz ustawą o dochodach samorządu. – Naszym zdaniem minister edukacji nie miał delegacji ustawowej do podpisania tego rozporządzenia – mówi „Rz" Piotr Bauć, poseł TR i szef Sejmowej Komisji ds. Edukacji, dodając, że wniosek trafi do Trybunału za dwa tygodnie.

Kluzik-Rostkowska przyjmuje te zapowiedzi ze spokojem. – Trybunał jest po to, aby każdy, kto ma wątpliwości, mógł zwrócić się do niego o ocenę – mówi „Rz". Dodaje, że jest zadziwiona postawą ZNP w tej sprawie. – Gdybym nie zmieniła rozporządzenia, Hanna dostałaby na prowadzenie szkół o 80 proc. pieniędzy mniej. To oznacza, że po kilku miesiącach gmina musiałaby część szkół zamknąć, a nauczycieli zwolnić. Dla mnie jako ministra edukacji taka alternatywa była nie do przyjęcia – zaznacza.

Logika ZNP dziwi tym bardziej, gdy przyjrzymy się efektom reformy przeprowadzonej przez Kowalik.

Nie dość, że uchroniła kilka małych szkół przed zamknięciem, utrzymując w ten sposób korzystną z punktu widzenia rodziców i uczniów sieć placówek i ratując ok. 80 proc. nauczycieli przed utratą pracy, to dodatkowo dzięki zaoszczędzonym pieniądzom wprowadziła na terenie swojej gminy system darmowej opieki przedszkolnej. – Jeżeli nasze wpływy z tytułu subwencji zmniejszą się radykalnie, to cały ten system się rozsypie. W najtrudniejszej sytuacji będą małe szkoły, bo finansowanie oświaty jest proporcjonalne do liczby uczniów. Scenariusz jest taki, że będą musiały się zamknąć, chyba że nauczyciele zgodzą się pracować za 200 zł miesięcznie – mówi Kowalik.

Inicjatywa ZNP to kolejny już krok związku w sprawie nowelizacji rozporządzenia MEN. Wcześniej zarząd ZNP pisał w tej sprawie do premiera Donalda Tuska. Kancelaria szefa rządu nie dopatrzyła się jednak w działaniu resortu edukacji nieprawidłowości. Z kolei w sądzie administracyjnym ZNP próbował zakwestionować fakt przekazania przez Hannę wszystkich szkół gminnych w ręce stowarzyszeń, twierdząc, że jest to niezgodne z prawem oświatowym. Naczelny Sąd Administracyjny nie potwierdził tych wątpliwości.

Samorządy coraz częściej sięgają po rozwiązania, dzięki którym udaje im się uciekać przed Kartą nauczyciela. Jej zapisy w bardzo znaczący sposób ograniczają wpływ gmin na politykę kadrową i finansową w placówkach oświatowych. ZNP przy jakiejkolwiek próbie zmian tej ustawy grozi strajkiem.

Grożą strajkiem w obronie karty

Hipokryzja ZNP

Zarząd Związku Nauczycielstwa Polskiego kwestionuje jakiekolwiek zmiany w Karcie nauczyciela. Każda próba nowelizacji tej ustawy kończy się zapowiedzią strajku nauczycieli. To z tego powodu do szuflady trafił projekt jej zmian przygotowany pod egidą MEN kilka miesięcy temu. ZNP zapowiedział protest, choć projekt był efektem prac przedstawicieli nauczycielskich związków oraz korporacji samorządowych. W tym kontekście szczególnie dziwi polityka ZNP prowadzona w należącym do związku łódzkim zespole szkół. „Rz" opisywała tę sprawę dwukrotnie. Okazuje się, że spora część nauczycieli z tej placówki pracuje na umowę-zlecenie, którą związkowcy pogardliwie nazywają umową śmieciową. W roku szkolnym 2012/2013 z blisko 39 etatów pedagogicznych ponad 16 było umowami o dzieło lub zleceniami. Po naszej publikacji niewiele się zmieniło. W tym roku szkolnym z 50 nauczycielskich etatów w zespole szkół ZNP 17 to umowy-zlecenia. To nie koniec wątpliwości wobec postępowania Związku odnośnie do zatrudnianych przez nich nauczycieli. Przeprowadzona w ubiegłym roku przez Państwową Inspekcję Pracy kontrola wykazała, że w zespole szkół ZNP nie funkcjonował fundusz świadczeń socjalnych, dodatkowo związek bez zgody pracowników potrącał im z pensji składki na swoją działalność.

Sprawa dotyczy gminy Hanna (woj. lubelskie). Jej wójt Grażyna Kowalik przeprowadziła reformę oświatową, dzięki której udało się uchronić przed zamknięciem kilka wiejskich szkół.

Kowalik przekazała wszystkie szkoły gminne w ręce stowarzyszeń i fundacji, wyłączając je w ten sposób z reżimu Karty nauczyciela i w znaczący sposób obniżając koszty ich działania. Reforma zakończyła się w tym roku szkolnym, a gmina Hanna jest pierwszą w Polsce, która zdecydowała się na takie zmiany.

Pozostało 89% artykułu
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?