Autor analizy tegorocznych wyników matur dr Bogdan Stępień z Instytutu Analiz Regionalnych przekonuje, że ok. 15 tys. maturzystów (5 proc. wszystkich) podciągnięto wyniki na pisemnym egzaminie z języka polskiego oraz matematyki, po to by go zdali.
Centralna Komisja Egzaminacyjna (CKE) nazywa to efektem egzaminatora. W przypadku prac, w których brakuje niewielu punktów do zaliczenia, egzaminator rozstrzyga wszelkie wątpliwości na korzyść ucznia.
Jak pisaliśmy w środę, w tym roku zdarzało się to wyjątkowo często. Z 300 tys. uczniów, którzy podeszli do matury z języka polskiego, prawie 4 proc. otrzymało dokładnie tyle punktów, by egzamin zaliczyć. Odsetek tych, którym do zaliczenia zabrakło jednego lub dwóch punktów, stanowi zaś ułamek promila.
Jak się okazuje, w Polsce od lat trwają prace, które mają zapewnić rzetelność przy ustalaniu wyników egzaminów. Chodzi o system e-oceniania, zgodnie z którym egzaminator nie będzie miał do czynienia z oryginałem pracy ucznia, a ponadto będzie sprawdzał jedynie jej fragment (pozostałe fragmenty ocenią inne osoby).
W październiku 2007 r. z budżetem ponad 3 mln zł rozpoczęło się „Badanie dotyczące podnoszenia jakości narzędzi systemu egzaminów zewnętrznych". Prace zakończono w 2009 r., a jednym z ich efektów było przygotowanie projektu i organizacji e-oceniania.