Reklama
Rozwiń
Reklama

Resort kultury oszukał szkoły

Niepubliczne szkoły artystyczne przez lata nie dostawały nawet połowy należnych im dotacji. Straciły miliony.

Aktualizacja: 19.02.2015 09:19 Publikacja: 19.02.2015 06:00

Bogdan Zdrojewski, były minister kultury, zaprzecza ustaleniom NIK

Bogdan Zdrojewski, były minister kultury, zaprzecza ustaleniom NIK

Foto: Fotorzepa/Darek Golik

W latach 2011–2013 Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, kierowane wówczas przez Bogdana Zdrojewskiego, obecnie europosła PO, świadomie i z naruszeniem prawa zaniżało kwoty dotacji, jakie przysługiwały niepublicznym szkołom artystycznym – uważa Najwyższa Izba Kontroli.

Z raportu NIK, do którego dotarła „Rzeczpospolita", wynika, że ze 131 mln zł, które powinny otrzymać w tym czasie z budżetu, trafiło do nich niewiele ponad 62 mln zł, czyli mniej niż połowa.

Zaniechania ministra


Koszty działań MKiDN ponoszą rodzice, którzy z roku na rok muszą płacić coraz wyższe czesne za naukę w takich placówkach.

Zgodnie z ustawą o systemie oświaty za szkolnictwo artystyczne odpowiada resort kultury, który do tego celu powołał specjalnie Centrum Edukacji Artystycznej (CEA).

Jest ono odpowiedzialne za nadzór nad szkołami artystycznymi i pośredniczy w przekazywaniu dotacji dla niepublicznej części tego sektora edukacji.

NIK sprawdziła, jak MKiDN oraz CEA poradziły sobie z tym zadaniem. Raport nie zostawia na tych instytucjach suchej nitki. „Dotacje dla niepublicznych szkół artystycznych były udzielane z naruszeniem prawa. Zgodnie z ustawą o systemie oświaty minister kultury miał obowiązek udzielenia dotacji w latach 2011– – 2013 w kwocie łącznej 130,8 mln zł. Dotacje zostały przekazane w kwocie o 68,5 mln zł niższej niż należna. Minister nie podjął skutecznych działań w celu zapewnienia w budżecie państwa środków na finansowanie tych szkół w wysokości zgodnej z wymogami prawa. Przekazując szkołom dotacje w kwotach niższych niż należne, nie zgłaszał ministrowi finansów zapotrzebowania na dodatkowe środki" – czytamy w raporcie.

Tajne dane

Jak ustalili kontrolerzy, szkoły niepubliczne nie miały możliwości zweryfikowania prawidłowości przyznanych ich kwot dotacji, ponieważ Ministerstwo i CEA nie podawały wiadomości o wysokości dotacji dla szkół publicznych, na bazie których wyliczane są dotacje dla placówek niepublicznych – jest ich ponad 130, uczy się w nich 6,5 tys. uczniów.  Dlatego w  latach 2011 i 2013 dostały tylko 48 proc. należnych im środków, a w 2012  r. jedynie 46 proc.

NIK pisze, że Centrum informowało resort kultury o niedoborze środków, jednak bezskutecznie. „Mimo posiadanych informacji o potrzebach finansowych minister kultury nie zgłaszał do Ministerstwa Finansów dodatkowych potrzeb finansowych. MKiDN uznawało takie działania za bezzasadne z uwagi na wprowadzone przez ministra finansów ograniczenia wynikające z nadmiernego deficytu budżetu państwa" – czytamy w raporcie.

O komentarz zapytaliśmy Zdrojewskiego. Ten najpierw napisał nam, że nie zna sprawy, potem zaprzeczył ustaleniom opisanym przez NIK.

Reklama
Reklama

Resort kultury tłumaczy, że wysokość dotacji uzależniona była od ilości środków, jakie otrzymywał od Ministerstwa Finansów.

Roszczenia i Trybunał Stanu?

Izba zwraca uwagę, że obcinanie dotacji niepublicznym szkołom artystycznym trwa od lat, jednak nigdy nie osiągnęło takiej skali. Potwierdza to Mira Czwojda współwłaścicielka Wrocławskiej Szkoły Jazzu. – Od lat stowarzyszenie zrzeszające tego typu placówki stara się dowiedzieć w resorcie kultury, jak wygląda algorytm wyliczania dotacji, nigdy jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi – mówi. Dyrektor jednej z warszawskich szkół artystycznych przyznaje, że gdyby otrzymywał dwukrotnie wyższą dotację, mógłby zmniejszyć o połowę czesne i wyposażyć szkołę w nowy sprzęt.

Poseł PiS Lech Sprawka zajmujący się kwestiami finansowania oświaty, powołując się na wyroki Sądu Najwyższego, przekonuje, że wyniki raportu NIK dają tym szkołom szanse na dochodzenie swoich praw przed sądem. – W trybie cywilnym mogą ubiegać się o dopłatę do zaniżonej dotacji wraz z należnymi odsetkami – podpowiada poseł.

Zdaniem dr. Ryszarda Piotrowskiego, konstytucjonalisty z UW, wyniki kontroli NIK wskazują na to, że były minister mógł naruszyć przepisy ustawy, i zachodzą przesłanki do tego, by pociągnąć go do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. – Konstytucja nie pozwala na naruszanie ustaw i przewiduje w takiej sytuacji odpowiedni tryb działania. Przede wszystkim wymaga to uchwały Sejmu, działającego na skutek wniosku złożonego przez prezydenta lub grupę 115 posłów,  podjętej większością 3/5 ustawowej liczby posłów – wyjaśnia konstytucjonalista.

Edukacja
Pisownia na nowo. Co zmieni się w polskiej ortografii od przyszłego roku?
Edukacja
Działaj i decyduj, czyli jak nauczyć młodych ludzi sprawczości
Edukacja
Komisja Etyki Reklamy: Zniżki w sklepach za oceny na świadectwie to nieetyczne praktyki
Edukacja
Historia tak, pierniki nie – sprawdziliśmy, które wycieczki wyeliminowały tzw. godziny basiowe
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Czy chłopcy mają w szkole trudniej?
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama