Pracujący w publicznych szkołach i przedszkolach nauczyciele są zaszeregowani w cztery tzw. stopnie awansu zawodowego. Rozpoczynający pracę w oświacie stażyści po kilku latach stają się nauczycielami kontraktowymi. Kolejne stopnie wtajemniczenia to nauczyciel mianowany, ukoronowaniem kariery jest osiągnięcie najwyższego stopnia awansu – nauczyciela dyplomowanego. Osiąganie kolejnych stopni awansu jest automatyczne wraz z nabywaniem stażu pracy w szkole. Bardzo rzadkie są przypadki, by pedagodzy nie awansowali w hierarchii.
– Taka ścieżka kariery, którą określa Karta nauczyciela, trwa dość krótko. Najwyższy stopień awansu można osiągnąć nawet w osiem, dziewięć lat – mówi nam Joanna Kluzik-Rostkowska, minister edukacji narodowej. Dodaje, że jest to problem, bo po pierwsze nauczyciel, który osiągnął już ostatni etap kariery, nie może być później motywowany do lepszej pracy wyższymi zarobkami (reguluje je sztywno Karta), a po drugie, nawet gdy pracuje nieefektywnie, niezwykle trudno jest go zwolnić (tu także chroni go Karta).
W efekcie system jest nieefektywny. – Trudno tak jak w normalnej firmie motywować pracownika do lepszej pracy możliwościami awansu czy podwyżką, a z drugiej strony tym, że jeśli będzie pracował źle, groźbą zastąpienia go przez lepszego pracownika – zauważa Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.