Cudzoziemiec na odsiecz uczelni

Zagraniczni studenci mogą uratować pustoszejące szkoły wyższe. Tylko jak ich przyciągnąć?

Aktualizacja: 18.08.2015 00:06 Publikacja: 16.08.2015 21:01

Cudzoziemiec na odsiecz uczelni

Foto: 123RF

Kamil jest na półmetku studiów magisterskich. Planuje karierę „w bankowości inwestycyjnej w Londynie lub doradztwie strategicznym w Warszawie". – Myślę także o pracy w rozwijającym się już start-upie w Europie, Afryce czy Azji – mówi „Rzeczpospolitej".

Krzysztof po studiach wybierze karierę naukową. Wysłannicy amerykańskich uczelni już sondowali go, czy nie przeprowadziłby się do Stanów.

Marta zamierza pracować „jako producent filmowy lub telewizyjny, lub też w dystrybucji i marketingu filmowym". Na kierunku zarządzanie w mediach słuchała wykładów m.in. ludzi z Dolce & Gabbana i Sky TV, więc ma poczucie, że zajrzała już za kulisy ich biznesu.

Wszyscy są inteligentni, otwarci, nie narzekają, nie boją się tego, co czeka ich po studiach, a przynajmniej tego nie okazują. Żadne z nich nie studiuje w Polsce.

Do podziału wielki tort

Spotkaliśmy ich na mediolańskim Uniwersytecie Bocconi. Na tej najważniejszej we Włoszech prywatnej uczelni biznesowej studenci zagraniczni stanowią 14 proc. ogółu (na MBA nawet 70 proc.). Połowa wszystkich zajęć prowadzona jest tu w języku angielskim. To znak, jak wielką wagę uniwersytet przywiązuje do przyciągania obcokrajowców i współpracy z uczelniami z innych krajów.

– Jeśli tego nie robisz, wypadasz z gry na światowym rynku edukacyjnym – mówi nam Stefano Caselli, zastępca rektora ds. kontaktów międzynarodowych.

Choć studia kosztują, i to słono, uczelnia przyznaje stypendia – byle wyłowić i przyciągnąć najlepszych, którym w innym przypadku brak pieniędzy zamknąłby drogę do nauki w Mediolanie. Główne tereny łowieckie to dla niej Francja, Niemcy i Chiny. – Interesujący jest też np. rynek turecki, młodzi ludzie są tam naprawdę dobrze przygotowani do studiowania – mówi Andrea Sironi, rektor mediolańskiej uczelni.

W Polsce o zagranicznych studentach na ogół mówi się w kontekście ratunku dla uczelni, które ucierpią z powodu demograficznego niżu. Ale na umiędzynarodowieniu zyskują przecież nie tylko szkoły wyższe. – Eksport edukacji to dla polskiej gospodarki czysty zysk. Tysiąc cudzoziemców studiujących w naszej uczelni wydaje w Warszawie co najmniej 15 mln euro rocznie – na życie, mieszkanie i na pokrycie czesnego – mówi „Rzeczpospolitej" Ewa Barlik, rzeczniczka Akademii Leona Koźmińskiego.

W Rankingu Szkół Wyższych „Perspektywy 2015" Koźmiński jest liderem pod względem tzw. umiędzynarodowienia. Kolejne miejsca zajmują Akademia Biznesu i Finansów Vistula, Collegium Civitas oraz – najlepsza w tej kategorii uczelnia publiczna – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (UAM).

– Sama obecność obcokrajowców daje inną perspektywę studentom z Polski. Ci, którzy nie skorzystali z takich programów jak chociażby Erasmus (program wymiany studenckiej – red.) mają możliwość poznania innej kultury – przekonuje Przemysław Stanula z biura prasowego UAM.

W całej Polsce studiuje ok. 46 tys. obcokrajowców (raport „Perspektyw" na podstawie danych GUS). To cztery i pół razy więcej niż przed dekadą, ale wciąż zagraniczni studenci stanowią tylko 3 proc. wszystkich. Połowa z nich to Ukraińcy.

Według Ministerstwa Nauki na świecie studia poza granicami swojego kraju odbywa 4 mln osób, a do 2020 r. będzie ich już 7 mln. Rynek ten jest szacowany na 100 mld dol.

Dlaczego Polska uszczknęła dotąd tak małą część tego tortu? Odpowiedź może dać „Program umiędzynarodowienia szkolnictwa wyższego", który resort ogłosił u progu wakacji. Jego kolejne punkty pokazują, że poprawić w tej materii trzeba właściwie wszystko.

Ministerstwo obiecuje dosypać pieniędzy m.in. na: starania uczelni o tzw. akredytacje (potwierdzające jakość kształcenia), tworzenie programów w języku angielskim, budowanie studiów doktoranckich o zasięgu międzynarodowym i wysyłanie doktorantów za granicę, zatrudnianie zagranicznych wykładowców (w tym zapewnianie im odpowiedniego „wsparcia socjalnego").

Program wyraźnie wskazuje, że uczelnie muszą usunąć bariery – przede wszystkim językowe – jakie napotykają obcokrajowcy. Oznacza to m.in., że poczynając od dziekanatu, a na wykładowcach kończąc, wszyscy pracownicy powinni posługiwać się angielskim.

Resort zachęca uczelnie do tworzenia programów nauki za pośrednictwem internetu. I podpowiada, że można dzięki nim wyłowić talenty, dla których rząd ufundowałby stypendia.

Ewa Barlik dodałaby do tego, że ciągle jest za mało programów promujących nas na świecie jako kraj nowoczesny, bezpieczny, europejski. – Polska jako miejsce do studiowania po prostu nie jest zbyt popularna – mówi.

Zaistnieli po latach

Ministerstwo powiela to, co robią prymusi – uczelnie mające najwięcej studentów obcokrajowców.

Za przykład niech posłuży Akademia Leona Koźmińskiego (na studiach stacjonarnych ma 30 proc. studentów zagranicznych z 50 krajów). Angielski – od programu studiów przez dziekanaty, bibliotekę po administrację itd. – to tam oczywistość. Co z akredytacjami?

– Zajęło nam dziesięć lat, by uzyskać wszystkie najważniejsze, czyli europejską EQUIS, amerykańską AACSB i potwierdzającą najwyższy standard studiów MBA – AMBA's. To są tzw. trzy korony, które ma w sumie nie więcej niż 60 uczelni na świecie – wyjaśnia rzeczniczka uczelni.

Dodaje, że trzeba się pokazać, żeby studenci z Meksyku, Kanady, Francji czy Chin dowiedzieli się, że jest taka uczelnia, w której warto podjąć naukę. – My wybraliśmy obecność w rankingach międzynarodowych uczelni biznesowych, jakie prowadzi „Financial Times" – wyjaśnia. Wspomina, że za pierwszym podejściem uczelni w ogóle nie udało się trafić do rankingów „FT". Teraz Koźmiński jest na 41. miejscu wśród szkół europejskich.

Ponieważ w Polsce trudno jest spełnić oczekiwania finansowe najlepszych profesorów ze świata, receptą warszawskiej uczelni jest maksymalne umiędzynarodowienie własnej kadry. Młodzi naukowcy mają szanse prowadzić projekty badawcze lub wykładać za granicą, uczelnia motywuje też wykładowców do publikowania w światowych czasopismach naukowych.

– Jednak zawsze staramy się też zatrudniać cudzoziemców jako profesorów wizytujących lub cudzoziemców związanych z Polską np. więzami rodzinnymi – dodaje Ewa Barlik.

Jak to wygląda na poznańskim UAM? – Najważniejsze działania promujące uniwersytet to wykłady gościnne naszej kadry naukowej na innych uczelniach światowych. Wysokiej klasy prelekcje zachęcają żaków innych uczelni do odwiedzania UAM w ramach wymiany międzynarodowej – tłumaczy Przemysław Stanula.

Kto to zrealizuje

Rekrutacja na uczelnie właśnie trwa. – Już widać, że przyjmiemy na pierwszy rok ok. 350 cudzoziemców na ok. 2000 rekrutowanych ogółem – mówi rzeczniczka Koźmińskiego. Zadowoleni z dotychczasowych wyników są też na UAM.

Czy inne uczelnie pójdą w ich ślady? Być może. Ministerstwo Nauki ze swej strony obiecuje im m.in. „aktywniejszą politykę stypendialną" i monitorowanie losów także cudzoziemskich absolwentów naszych szkół wyższych.

Inna sprawa, czy to obecna ekipa w resorcie zrealizuje program umiędzynarodowienia. Wybory za pasem, los rządów PO niepewny. O ministerialny dokument zapytaliśmy naukowca mocno zaangażowanego w dyskusje o reformach polskiej nauki. – Nawet tego nie czytałem – odparł.

Kamil jest na półmetku studiów magisterskich. Planuje karierę „w bankowości inwestycyjnej w Londynie lub doradztwie strategicznym w Warszawie". – Myślę także o pracy w rozwijającym się już start-upie w Europie, Afryce czy Azji – mówi „Rzeczpospolitej".

Krzysztof po studiach wybierze karierę naukową. Wysłannicy amerykańskich uczelni już sondowali go, czy nie przeprowadziłby się do Stanów.

Pozostało 95% artykułu
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?