„Obecna podstawa definiuje cele i wymagania w kontekście całego etapu edukacyjnego – analizuje organ ZNP „Głos Nauczycielski" – nowa wyznacza konkretne punkty do osiągnięcia w poszczególnych klasach. To oznacza powrót do rozwiązań znanych jeszcze z okresu PRL i lat 90.".
Uwagi bywają też fundamentalne. – Nowe podstawy programowe nie przystają do współczesnych koncepcji edukacji instytucjonalnej – mówi „Rz" Filip Konopczyński z Fundacji Kaleckiego. – Zwiększanie liczby godzin dydaktycznych dla określonych przedmiotów i zmniejszanie dla innych czy wprowadzanie nowych lektur w miejsce starych, bez zmiany filozofii szkoły, są działaniami pozornymi. Edukacji nie zmieni się poprzez zmianę szyldu szkoły tylko poprzez inne podejście do procesu dostarczania wiedzy. A tego tu nie ma – mówi.
Jak to wygląda przy konkretnych przedmiotach? Wychowanie do życia w rodzinie to przedmiot nieobowiązkowy. Jednocześnie od lat toczone są boje o podstawy do niego między środowiskiem katolickim i liberalno-lewicowym. O czym mówić, a o czym nie? Namawiać do tolerancji? Informować o odmiennej orientacji seksualnej? Uczyć o antykoncepcji?
Szefową zespołu wyznaczoną przez minister Annę Zalewską jest prof. Urszula Dudziak z KUL, znana z promowania tez, iż „antykoncepcja prowadzi do promiskuityzmu, czyli rozwiązłości kobiet", „spirala jest środkiem wczesnoporonnym", a „ci, którzy są zwolennikami zapłodnienia in vitro, przekreślą miłość. Zamiast ciepła matek dziecko napotka chłód zamrażarek".
W stosunku do obowiązujących podstaw programowych, które i tak pisane były w atmosferze ostrego sporu ideologicznego, akcenty zostały przesunięte. W 12 głównych zadaniach, jakie w tym obszarze postawiono przed szkołą, znalazło się m.in. „wzmacnianie procesu identyfikacji z własną płcią". – Nie wiem, co naprawdę kryje się pod tym sformułowaniem – mówi „Rz" prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog. – Ale wygląda na to, że to sformułowanie jest zbyt ostre. Bo przecież zmieniają się stereotypy męskości i kobiecości. Według jakiego więc wzoru szkoła ma „wzmacniać identyfikację z własną płcią"? Czy chodzi o partnerstwo w wychowywaniu dzieci? Czy wręcz przeciwnie – według stereotypu, że mężczyzna zarabia pieniądze, a spacer z wózkiem to rola „niemęska"?