Będą zwalniać, czy zatrudniać?
– W ciągu dwóch lat przekształceń spodziewamy się dodatkowych 10 tysięcy etatów dla nauczycieli – zapewniała Anna Zalewska. Ba, już teraz według minister edukacji, na nauczycieli czeka 8 tysięcy ofert pracy. Tymczasem według samorządowców i Związku Nauczycielstwa Polskiego w wyniku reformy edukacji ponad 31 tysięcy nauczycieli straci pracę, bądź zatrudnienie w pełnym wymiarze.
Szefowa MEN twierdzi, że zarówno pracownicy szkół jak i ci, którzy poszukują zatrudnienia, nie mają powodów do obaw, bo przecież liczba dzieci się nie zmienia. – „Okazało się, że zgodnie z naszymi wyliczeniami pojawi się 850 dodatkowych etatów, jednocześnie do dzisiaj mamy ponad 8 tys. ofert pracy w Polsce; w momentach kulminacyjnych było ich prawie 40 tys.”.
Pod koniec czerwca prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz powołując się na dane w arkuszach organizacyjnych szkół ze wszystkich 16 województw, szacował, że od 1 września w związku z reformą edukacji pracę straci 9,4 tysiąca nauczycieli, a 22 tysiące nie będzie miało pełnego etatu. „Brak kosztów przy wdrażaniu zmian w edukacji, brak zwolnień, akceptacja rodziców, to wszystko kłamstwa, które ZNP zamierza obnażać” – mówił kilka dni temu Sławomir Broniarz w rozmowie z rp.pl. A zapowiedzi minister Anny Zalewskiej, dotyczące zwolnień nauczycieli zdaniem szefa ZNP nie mają związku z rzeczywistością. - One są i to znaczące, podobnie jak praca w niepełnym wymiarze czasu pracy, także poniżej połowy etatu. To przekłada się na niewielkie wynagrodzenia i powiększanie się liczby „biednych pracujących” - podkreślał Broniarz. I zapowiedział, że ZNP wspólnie z rodzicami, organizacjami badającymi edukację i samorządami zamierza „ukazywać rafy i mielizny zmian wprowadzanych przez minister Annę Zalewską, tudzież pokazywać fałsz i kłamstwa towarzyszące jej wdrażaniu, jak brak kosztów przy jej wdrażaniu, brak zwolnień, akceptację rodziców”.