Czy Warszawski Uniwersytet Medyczny w końcu wybierze rektora?

Czy największej polskiej uczelni medycznej uda się wybrać rektora? Czy czeka nas kolejna odsłona dramatycznej walki o ten najważniejszy fotel w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Rozmowa z rektorem prof. Zbigniewem Gaciongiem.

Publikacja: 23.08.2024 07:28

Prof. Zbigniew Gaciong

Prof. Zbigniew Gaciong

Foto: PAP, Albert Zawada

„Rzeczpospolita”: Przed nami drugie podejście do wyborów rektora WUM. Czy tym razem zobaczymy nad uczelnią biały dym?

Prof. Zbigniew Gaciong: Jestem przekonany, że tak. Wierzę, że nie tylko uda się wybrać rektora, ale że będzie to osoba godna tego stanowiska, a przy tym proces wyborczy zostanie przeprowadzony zgodnie z prawem i zasadami demokracji. Słowem wszystko przebiegnie w taki sposób, żeby w przyszłości nikt nie mógł zakwestionować mandatu nowego rektora.

Dlaczego za pierwszym razem się nie udało?

Doprowadziła do tego bardzo nieszczęśliwa kumulacja okoliczności. Do wyborów stanęło dwóch kandydatów, którzy byli zaangażowani w trudną, bolesną i, niestety, nierozwiązaną wówczas sprawę.

Czytaj więcej

WUM chce uczyć studentów, jak rozmawiać z pacjentami. Zatrudni symulantów

Przecież jednym z tych kandydatów był pan…

Owszem. Wystartowałem w wyborach, bo uważałem, że należy kontynuować projekt rozwoju Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który zainicjowaliśmy w 2020 roku. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić, jeżeli chodzi o dokonania tej kadencji. To przede wszystkim ogromne pieniądze zainwestowane w bazę kliniczną, wybudowanie i otwarcie Centrum Symulacji Medycznych, remont budynku Rektoratu, stworzenie wieloletniego ambitnego planu rozwoju kampusu Banacha oraz kampusu  Lindleya,  pozyskanie dotacji na rewitalizację kampusu Lindleya.  Gigantyczny rozwój transplantologii na WUM — rozpoczęliśmy programy przeszczepiania płuc i serca, rozwinęliśmy przeszczepianie wątroby, nerek, znakomicie funkcjonuje program przeszczepiania rogówki oraz program przeszczepiania komórek krwiotwórczych. Po raz pierwszy we wszystkich kategoriach naukowych zdobyliśmy ocenę „A” w klasyfikacji Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, ponadto warto wspomnieć o znaczącym awansie w rankingu „Perspektyw”.  Uchwalaliśmy nowy Statut, który znacząco demokratyzuje WUM. Przebieg wypadków sprawił, że nie będę kontynuować misji rozwoju WUM.

Wróćmy do przerwanych wyborów. Wspomniał pan o nierozwiązanej sprawie.

Tak. Sytuacja, która zmieniła wszystko. Być może całego tego zamieszania wyborczego udałoby się uniknąć, gdybym nie zwlekał z jej rozwiązaniem. Gdybym od razu podjął potrzebne i stanowcze decyzje.

Jakie decyzje i o co dokładnie chodzi?

Po kolei. Na początku 2023 roku pani kwestor WUM oraz jej zastępczyni, osoby od kilkunastu lat pracujące dla naszej uczelni, zgłosiły, że od wielu miesięcy są poddawane mobbingowi przez prorektorkę, panią profesor Agnieszkę Cudnoch-Jędrzejewską.

Co się stało?

Proszę wybaczyć, ale nie będę powtarzał świadectw poszkodowanych. Były publikowane i szeroko komentowane w mediach.

I nic pan z tym nie zrobił?

W tamtym momencie zrobiłem wszystko to, co nakazywały mi wewnętrzne procedury. Niezwłocznie powołałem komisję antymobbingową. Komisja pracowała przez kilka miesięcy. Wysłuchała świadków, debatowała. I w grudniu 2023 roku wydała wreszcie opinię końcową, która niestety nie rozwiązała sprawy.

Czytaj więcej

Na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym anulowano czynności wyborcze rektora

Jak to?

Otóż komisja stwierdziła, że zachowania pani profesor Cudnoch-Jędrzejewskiej miały charakter zjawisk niepożądanych, noszących znamiona mobbingu, a jednocześnie orzekła, że nie był to mobbing w rozumieniu Kodeksu pracy.

Czyli winna, ale nie do końca…

No właśnie. Choć komisja nie miała wątpliwości, że działy się złe rzeczy, to nie zdecydowała się ich jednoznacznie zakwalifikować. Gdyby orzekła, że miał miejsce mobbing, kolejne kroki byłyby oczywiste, bo są zdefiniowane przez Kodeks Pracy. Takie połowiczne, niejednoznaczne orzeczenie komisji spowodowało, że odpowiedzialność za kolejne kroki spadła na mnie. I w tym momencie, przyznaję to szczerze i nie bez bólu, zabrakło mi zdecydowania. Dziś wiem, że moim obowiązkiem było działać natychmiast. Od razu po otrzymaniu orzeczenia komisji antymobbingowej powinienem był podjąć decyzję. Ale zawahałem się. I nadeszły wybory.

Prof. Cudnoch-Jędrzejewska zgłosiła w nich swoją kandydaturę, występując przeciwko panu.

I wtedy problem powrócił ze zdwojoną siłą. Pojawiły się stanowcze apele – zarówno ze strony pokrzywdzonych pań kwestor, jak i związków zawodowych – że osoba, której przypisano takie czyny, nie ma prawa pełnić funkcji rektora. Do gry wkroczyła też Rada Uczelni, która zgodnie ze statutem musiała dokonać oceny kandydatów na rektora.

W takich okolicznościach chyba trudno było się spodziewać pozytywnej oceny wszystkich kandydatów…

Nie mogło być inaczej, zarzuty ciążące na pani profesor były zbyt poważne. Rada zleciła ekspertyzę, która miała pomóc w rozstrzygnięciu wątpliwości wynikających z opinii komisji antymobbingowej. Pięciu wybitnych profesorów prawa, którzy sporządzili dokument, jednoznacznie stwierdziło, że co najmniej kilka czynów opisanych w opinii komisji antymobbingowej stanowiło mobbing sensu stricto. W tych okolicznościach nie miałem innego wyjścia i podjąłem decyzję o ukaraniu pani profesor Cudnoch-Jędrzejewskiej karą upomnienia.

Nie brzmi to jak surowa kara, a jednak wyeliminowało kandydatkę z wyborów.

Zgadza się. Choć jest to najłagodniejsza z istniejących kar dyscyplinarnych, to jednak konsekwencją jej nałożenia jest utrata prawa do kandydowania w wyborach rektora uczelni wyższej. Jednocześnie z nałożeniem kary sam złożyłem rezygnację ze startu w wyborach.

Czytaj więcej

Warszawski Uniwersytet Medyczny nie wybierze rektora 23 kwietnia

Z powodów honorowych?

Przede wszystkim dla dobra i przyszłości uczelni. Chciałem w ten sposób wyraźnie zakomunikować, że nałożenie kary nie jest sposobem na wyeliminowanie rywalki w wyborach, żeby zostać samemu na placu boju. Nałożenie kary było konieczne w świetle ustaleń komisji antymobbingowej i ekspertyzy profesorów prawa.

W środowisku mówi się jednak, że pomimo tych okoliczności prof. Cudnoch-Jędrzejewska przymierza się do startu w nowych wyborach. Jak to możliwe?

Pani profesor zaangażowała prawników, którzy wszelkimi dostępnymi środkami próbują wykazać, że jej kara nie jest jeszcze skuteczna. Że będzie obowiązywać dopiero po wyczerpaniu wszystkich możliwości odwoławczych przed sądami powszechnymi. Pani sędzia Magdalena Drogowska po rozpoznaniu sprawy 13 sierpnia postanowiła udzielić zabezpieczenia poprzez stwierdzenie, że do czasu zakończenia postępowania w sądzie pani prof. Cudnoch-Jędrzejewska nie przestała spełniać wymogu osoby niekaranej. Oczywiście postanowienie o zabezpieczeniu ma charakter tymczasowy i nie rozstrzyga istoty sprawy, ale i tak szkoda, że sąd nie dał WUM nawet szansy wypowiedzieć się w postępowaniu.

Czyli może nas czekać dalszy ciąg batalii prawnej.

Z pewnością tak. Prawnicy mogą deliberować nad tym długimi miesiącami, a może nawet latami. Ale w tym całym sporze nie można zapominać o istocie sprawy. Tylko jedno jest ważne. Chodzi o to, żeby na urząd rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego nie mogły kandydować osoby, które nie spełniają elementarnych norm etycznych. Które nie szanują innych ludzi, a ich zachowanie jest fundamentalnie sprzeczne z ideałami, jakimi powinien się kierować rektor renomowanej uczelni wyższej. Można toczyć sądowe boje dotyczące tego, od kiedy obowiązuje kara, ale to nie zmieni prawdy. Uważam, że rektorem uczelni nie może być osoba, której zachowanie w pracy nosi znamiona mobbingu.

Mocne stwierdzenia.

Wynikające z chłodnej oceny faktów i troski o nasz uniwersytet. Społeczność akademicka nie może pozwolić na to, żeby rektorem została osoba, która z dużym prawdopodobieństwem nie spełnia ustawowych warunków do pełnienia tej funkcji, bo została ukarana dyscyplinarnie. Jeżeli taka osoba zostałaby wybrana na rektora, a sąd potwierdziłby ostatecznie zasadność kary, to wówczas uczelnia z dnia na dzień zostanie bez rektora, co spowoduje niespotykany chaos i dezorganizację. Taka jest istota tej sprawy.

Na jakim etapie jest procedura wyborcza?

Od 19 sierpnia przez trzy tygodnie można zgłaszać kandydatury. Głosowanie w wyborach rektora zaplanowano na 26 września. Jeżeli nie wystąpią nadzwyczajne okoliczności, to przed rozpoczęciem roku akademickiego będziemy mieć nowego rektora. Powtórzę to co powiedziałem na początku naszej rozmowy – głęboko wierzę, że będzie to osoba godna tej funkcji.

„Rzeczpospolita”: Przed nami drugie podejście do wyborów rektora WUM. Czy tym razem zobaczymy nad uczelnią biały dym?

Prof. Zbigniew Gaciong: Jestem przekonany, że tak. Wierzę, że nie tylko uda się wybrać rektora, ale że będzie to osoba godna tego stanowiska, a przy tym proces wyborczy zostanie przeprowadzony zgodnie z prawem i zasadami demokracji. Słowem wszystko przebiegnie w taki sposób, żeby w przyszłości nikt nie mógł zakwestionować mandatu nowego rektora.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Uczelnie wyższe
Autonomia uczelni jest ważna. Co jednak, gdy uczelniane wybory budzą wątpliwości?
Uczelnie wyższe
Studencka afera wizowa. Jak rekrutacja na studia w Polsce stała się przepustką do Europy
Uczelnie wyższe
Szkoły wyższe stoją przed ogromnymi wyzwaniami
Materiał partnera
Koźmiński w światowej czołówce uczelni biznesowych
Materiał Promocyjny
Umiędzynarodowienie jest nauce potrzebne jak powietrze