Stop głodzeniu nauki – naukowcy z protestem okupacyjnym w holu Ministerstwa Finansów

Naukowcy, którzy wtargnęli do budynku Ministerstwa Finansów chcą zwrócić uwagę Polaków na to, że bez inwestycji w naukę Polska nie ma szans na rozwój a młodzi naukowcy na normalne życie.

Publikacja: 27.09.2023 12:43

Stop głodzeniu nauki – naukowcy z protestem okupacyjnym w holu Ministerstwa Finansów

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński

W środę przedstawiciele nauki wtargnęli do budynku Ministerstwa Finansów i usiedli na podłodze w holu budynku. "Stop głodzeniu nauki", "SOS dla nauki", "Pensje w nauce zmuszają do bezdzietności" – można przeczytać na transparentach, które trzymali w rękach.

Naukowcy chcą w ten sposób zwrócić uwagę na fatalną kondycję polskiej nauki i trudną sytuację, w której znaleźli się młodzi naukowcy. – Chcemy normalnie żyć, prowadzić badania naukowe i zakładać rodziny – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Aleksander Temkin z Komitetu Kryzysowego Nauki Polskiej.

Naukowcy chcą w ten sposób zwrócić uwagę na fatalną kondycję polskiej nauki i trudną sytuację, w której znaleźli się młodzi naukowcy.

- Jako państwo, jako wszyscy obywatele wydajemy na naukę w proporcji do naszej zamożności najmniej od 2001 roku. Dwukrotnie mniej w proporcji do PKB niż średnia Unii Europejskiej. Przed nami brak perspektyw na rozwój, na doganianie, nie mówiąc o przeganianiu innych krajów - mówił na antenie TVN24 doktor fizyki, także protestujący w budynku ministerstwa. - Przez ostatnią dekadę rosły wydatki polskich przedsiębiorstw na badania i rozwój. Ale wydatki publiczne nie zmieniały się, fluktuowały, spadały - dodał.

Inwestycja w naukę to możliwość rozwoju gospodarczego kraju

Swoje żądania naukowcy zawarli w czterech punktach. „Przyszliśmy do Ministerstwa Finansów, instytucji odpowiedzialnej za głodzenie nauki w Polsce. Stop pensjom niższym od kosztów życia, dość postępującej degradacji polskich uczelni i instytutów badawczych! Stop marnowaniu możliwości polskich studentów! Stop dla drenażu mózgów!” – brzmi pierwszy z postulatów.

Młodzi naukowcy podkreślają także, że są patriotami. „Bez inwestycji w naukę nie będzie konkurencyjnej gospodarki ani rozwoju społeczno-kulturalnego. Poziom finansowania nauki, który jest prawie dwukrotnie niższy od średniej UE, przekreśla nasze szanse na rozwój. Bez nauki nie ma rozwoju, bez rozwoju nie ma bezpieczeństwa i suwerenności Polski. To kwestia ponad podziałami partyjnymi, ideowymi i odpowiedzialność dla każdego rządu” – zapisali w drugim postulacie.

Czego się domagają?

 „Domagamy się rzeczy oczywistych! Domagamy się pensji dla młodych naukowców, które pozwolą im założyć rodzinę. Domagamy się pieniędzy dla uczelni, które umożliwią studentom naukę w mniejszych grupach. Domagamy się zwiększenia środków na naukę, by naukowcy nie musieli finansować badań z własnych kieszeni” – brzmi trzeci postulat.

Zaznaczyli także, że oczekują, by Minister Finansów zszedł do protestujących i wyjaśnił opinii publicznej „tę przedziwną wizję rozwoju pozbawionego wsparcia nauki. Kto wie, może przekona Pan Polaków, że będziemy bogaci i bezpieczni opierając się na cudzych pomysłach i technologiach.” – brzmi ostatni z postulatów.

W środę przedstawiciele nauki wtargnęli do budynku Ministerstwa Finansów i usiedli na podłodze w holu budynku. "Stop głodzeniu nauki", "SOS dla nauki", "Pensje w nauce zmuszają do bezdzietności" – można przeczytać na transparentach, które trzymali w rękach.

Naukowcy chcą w ten sposób zwrócić uwagę na fatalną kondycję polskiej nauki i trudną sytuację, w której znaleźli się młodzi naukowcy. – Chcemy normalnie żyć, prowadzić badania naukowe i zakładać rodziny – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Aleksander Temkin z Komitetu Kryzysowego Nauki Polskiej.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Uczelnie wyższe
Jak zatrzymać młodych lekarzy w Polsce?
Uczelnie wyższe
Warto uczyć się chemii. Bez niej nie byłoby smartfonów
Uczelnie wyższe
Rektorzy o swoich uczelniach
Uczelnie wyższe
Ważą się losy nowych kierunków medycznych. Czy studenci trafią na bruk
Uczelnie wyższe
Ruszają kontrole kierunków lekarskich. MNiSW nie wyklucza zamknięcia części z nich