Mówi się, że ginekolodzy oraz studenci medycyny zza granicy mają szansę zobaczyć zaawansowanego raka szyjki macicy tylko w Polsce. Na zachodzie np. w krajach skandynawskich, udało się go znacznie ograniczyć poprzez szczepienia i wykrywanie nowotworu na początkowym etapie. W Polsce wciąż zapada na niego ok. 2,5 tys. kobiet a połowa z nich umiera.
Teraz ma szansę się to zmienić. Szczepienia przeciwko wirusowi HPV, które obejmą 12 – i 13-letnie dzieci powinny znacznie ograniczyć zachorowania. Szczepionka będzie podawana (na zasadzie dobrowolności) wszystkim dzieciom, nie tylko dziewczynkom. Szczepienie chłopców ma ograniczyć transmisje wirusa, ale też chronić ich przed nowotworami głowy i szyi, które także ten wirus wywołuje.
Czytaj więcej
Premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski przedstawili szczegóły kampanii dotyczącej szczepień przeciw HPV, czyli wirusowi brodawczaka ludzkiego, który może powodować raka szyjki macicy. Od 27 maja będzie można zapisywać na szczepienia dzieci z roczników 2010 i 2011.
Czy to wystarczające działania prewencyjne? Raczej nie. By zauważyć nowotwór na początkowym etapie, kobieta raz w roku powinna mieć wykonywaną cytologię. Niestety, wiele z nich nie robi takich badań przez lata. Podobnie zresztą jak usg piersi czy mammografii, na które zgłasza się tylko część pań.
Zdaniem lekarzy, zarówno w przypadku cytologii jak i badań piersi potrzebna jest akcja informacyjna na szeroką skalę. Ale nie tylko poprzez telewizyjne reklamy czy bilbordy, ale przede wszystkim przez imienne zaproszenia wysyłane do wszystkich kobiet. Tak, jak było to w przypadku badań piersi przed Covid-19. W okresie pandemii, zarówno liczba wykonanych mammografii jak i cytologii spadła aż o 90 proc. I choć dziś kobiety zgłaszają się na badania częściej, należy im o tym stale przypominać.