- Panie ministrze, nie rozwiązał pan żadnych problemów polskiej szkoły, a stworzył pan nowe! – mówiła w piątek podczas konferencji prasowej Lewicy jedna z licealistek. Partia przygotowała dla Przemysława Czarnka świadectwo, w którym widniały same szóstki. Za co? Między innymi za homofobię, mizoginię, butę i arogancję. Podobne świadectwa wystawili ministrowi różni działacze edukacyjni – choć kryteria były różne.
Trudno było się spodziewać innej cenzurki, bowiem minister Czarnek dobrych opinii raczej nie zbiera. Z sondażu przeprowadzonego przez SW Research dla „Rzeczpospolitej” pod koniec lutego tego roku wynika, że aż 43,1 proc. ankietowanych uznało, że jest on najgorszym ministrem edukacji od 2005 r. Dodajmy, że najlepszego nasi respondenci nie potrafili wskazać – co może oznaczać, że od osiemnastu lat resortem tym kierują nieodpowiedni ludzie.
Czytaj więcej
Co jest ważniejsze i zasługuje na nagrodę? Oceny i biało-czerwony pasek czy trud włożony w naukę? Nawet jeśli finalnie mają na świadectwach same tróje.
Jaką mamy więc dziś szkołę? Niedofinansowaną, z brakami kadrowymi, przeładowaną podstawą programową i przemęczonymi uczniami. Taką, w której najbardziej brakuje pedagogów i psychologów a nierozwiązane problemy młodych ludzi niejednokrotnie prowadzą ich do samobójstwa czy takiej próby. Wreszcie kłopoty z 1,5 rocznika, które w tym roku trafią do szkół średnich – często nie tych, które sobie wymarzyli. Szkoły nie są z gumy i nie da się w nieskończoność zwiększać liczebności klas i ilości oddziałów. A wszystko to połączone jest z ogromnymi wydatkami na korepetycje, bo bez tego trudno jest konkurować o miejsca w najlepszych szkołach. Słowem – jeśli rodzice mają pieniądze, dziecko ma szanse na dobrą edukacje. Jeśli nie mają – może mieć kłopoty.
Mamy też szkołę, która w ogóle nie przystaje do dzisiejszych realiów. Nie uczy się dzieci myślenia, nie rozwija kreatywności i nie przygotowuje do działania na innowacyjnym rynku. Nie wspiera się kapitału społecznego uczniów, nie zachęca do pracy w grupie czy przy projektach. A wolontariat jest wartością nie dlatego, że to czynienie dobra, ale ponieważ daje dodatkowe punkty podczas rekrutacji do liceum. Wciąż są dzwonki, sprawdziany, biało-czerwone paski dla tych, którzy wyuczyli się niemal na pamięć wszystkiego, co zapisano w podstawie programowej. Choć gospodarka poszła do przodu, szkoła jest w XIX wiecznych Prusach.