Trudno przypuszczać, że Sejm przegłosuje wotum nieufności dla ministra edukacji Przemysława Czarnka. Dotychczasowa praktyka pokazuje, że obóz Zjednoczonej Prawicy robi wszystko, by uratować swoich ministrów. Nawet gdyby za chwilę sam miał ich odwołać.
Pod wnioskiem o odwołanie Czarnka podpisało się 120 posłów opozycji. „Wniosek o wyrażenie wotum nieufności Ministrowi Edukacji i Nauki Przemysławowi Czarnkowi stanowi wyraz stanowczego sprzeciwu wobec prowadzonej przez niego polityki oraz stosowania praktyk niegodnych urzędu ministra. Jest składany w sytuacji, w której polski system edukacji, między innymi w wyniku działań i zaniechań Ministra Czarnka, znajduje się na krawędzi katastrofy” – napisali posłowie w jego uzasadnieniu.
Co przede wszystkim można zarzucić obecnemu szefowi resortu edukacji?
1. Kardynalnym błędem jest przekonanie, że „Jakoś to będzie”. W sytuacjach trudnych takich jak np. konieczność zorganizowania nauki zdalnej w okresie pandemii czy przyjęcie do szkół dzieci z Ukrainy, resort zdecydowaną większość zadań zrzucił na barki samorządów i nauczycieli. To oni musieli zorganizować sprzęt do nauki na odległość oraz przygotować potrzebne dzieciom pomoce. Również w przypadku ubiegłorocznej emigracji do Polski uchodźców z Ukrainy, działania ministerstwa sprowadziły się do zwiększenia limitów w klasach. Z organizacją nauki dla dzieci z wojenną traumą, szkoły musiały poradzić sobie same.
2. Jednym z największych problemów w szkołach są obecnie braki kadrowe. Związek Nauczycielstwa Polskiego policzył, ze u progu trwającego obecnie roku szkolnego w placówkach brakowało ok. 70 tys. nauczycieli. Dzięki ponadetatowej pracy nauczycieli i powrót do szkół emerytów, udało się zapełnić ok. 50 tys. wakatów.