Sanepid w trybie pilnym przygotowuje instrukcję, która pozwoli przetrwać wiejskim przedszkolom alternatywnym. – Inaczej zostaną zamknięte, bo nie spełnią wymogów sanitarnych – alarmują organizacje prowadzące małe przedszkola. Istnienie tych placówek wisi na włosku, bo z końcem roku kończą się unije programy i pieniądze na ich prowadzenie.
Sejm zmienił prawo oświatowe i przedszkola te mogą być przejmowane przez gminy. Może to choć część z nich uratować przed likwidacją. Ale przejęcie oznacza, że placówki muszą sprostać wymogom stawianym zwykłym przedszkolom. Przykład? Sale, w których są zajęcia, muszą mieć trzy metry wysokości. Inaczej trzeba w pomieszczeniach zakładać kosztowną wentylację. Przedszkole musi mieć też zaplecze kuchenne z osobnymi pomieszczeniami na odpadki czy obieranie warzyw.
– Takie placówki powstają często w salkach parafialnych, świetlicach i remizach. Nigdy nie spełnią restrykcyjnych wymogów. Jeśli nie wyciągniemy do nich ręki, zostaną zamknięte – mówi Andrzej Wojtyła, główny inspektor sanitarny. Wczoraj spotkał się z przedstawicielami organizacji prowadzących małe przedszkola. – Chcemy wspólnie znaleźć rozsądne rozwiązanie. Może zamiast wentylacji wystarczy w salce, gdzie jest pięcioro dzieci, otworzyć okno. Żywienie można zorganizować w sąsiednim gospodarstwie agroturystycznym – mówi Monika Ebert z Mazowieckich Małych Przedszkoli. W Polsce jest 900 takich placówek. Przyjmują 10 – 15 dzieci na kilka godzin dziennie kilka razy w tygodniu. Są formą wyrównywania szans edukacyjnych. W mieście do przedszkoli chodzi bowiem 31 proc. pięciolatków.
Na wsi zaledwie 7 proc. Alina Kozińska-Bałdyga z Federacji Inicjatyw Oświatowych dodaje, że nie można dopuścić do zamknięcia placówek: – Małe dziecko musi mieć edukację przedszkolną w swojej wsi. Inaczej nie będzie w ogóle chodziło do przedszkola, bo rodzice nie będą dowozić dziecka. Sanepid zapowiada, że opracuje minimalne wymagania sanitarne dla małych przedszkoli. Na złagodzenie przepisów czekają gminy, bo prowadzenie przedszkoli to dla nich kolejne obowiązki i wydatki. Im bardziej prowadzenie małych przedszkoli będzie uciążliwe, tym mniej gmin zdecyduje się je przejąć.
Krzysztof Zapała, wójt Olszanicy: – Mamy kilka małych przedszkoli. Jeśli okaże się, że któreś jest w budynku niespełniającym wymogów, to może przestać istnieć. Precedens dotyczący zmiany przepisów już był: główny inspektorat sanitarny w tym roku łagodził wymagania stawiane obozom harcerskim. – W przepisach sanitarnych jest powiedziane, że kuchnia na obozie młodzieżowym musi być wyłożona kafelkami na określoną wysokość. Wiadomo, że na obozie nikt kafelków w namiocie nie położy – mówi Wojtyła.