Budżety miast nie wytrzymują już spadku wpływów z opłat za przedszkola. A dyrektorzy placówek mają po dziurki w nosie dokładnego wyliczania, jak długo dzieci pozostają pod ich opieką. Rozwiązując swoje problemy, uderzą rodziców po kieszeni.
Obowiązująca od września 2011 r. nowelizacja ustawy o systemie oświaty wprowadza zasadę, że bezpłatnych jest tylko pięć godzin dziennie. Wiele samorządów wykorzystało ją do podbicia stawek za płatne godziny. Gdy wybuchła ogólnokrajowa awantura, poskromiły swe apetyty.
Wkrótce okazało się, że wpływy z opłat przedszkolnych maleją, bo rodzice pilnują, by dzieci nie spędziły w przedszkolu ani minuty ponad bezpłatne godziny. Wysyłają babcie, wujków, znajomych, by na czas odebrać pociechę z placówki.
W Krakowie i Łodzi szukają sposobu na sprytnych rodziców. Pod Wawelem dyrektorzy publicznych przedszkoli domagają się, by ci z góry deklarowali, na ile godzin oddają im dzieci, i za ten czas płacili. Dziś dostają zwrot pieniędzy w razie nieobecności dziecka lub wcześniejszego odebrania z placówki i tę możliwość mieliby utracić.
– Trudno organizować np. zajęcia wyrównawcze, gdy po obiedzie placówki są prawie puste. Za to trzeba notować godzinę wyjścia dziecka, by wyliczyć, czy ich opiekunom trzeba oddać pieniądze – skarżą się „Rz" dyrektorzy.
Plan zmian zgłosili już wydziałowi edukacji Urzędu Miasta Krakowa, a ten poinformował ich, że nie potrzebują zgody radnych. Wystarczy zmienić umowy z rodzicami.
W Krakowie stawka za dodatkową godzinę wynosi 2,5 zł. W styczniu 2011 r. do kasy miasta wpłynęło ponad 2,2 mln zł z opłat za przedszkola. W styczniu tego roku – 972 tys.
W Łodzi rodzice też mają płacić z góry. – Podczas naboru deklarują, że dziecko będzie w placówce osiem godzin, a później okazuje się, że jest znacznie krócej albo pojawia się sporadycznie – tłumaczy wiceprezydent miast Krzysztof Piątkowski. – A na miejsce tego dziecka moglibyśmy przyjąć inne.
Łódzki ratusz chce też skrócić godziny pracy placówek – z 18.00 do 16.00. – Jeśli na osiedlu są dwa przedszkola, jedno pracowałoby jak dotychczas, a drugie byłoby zamykane wcześniej – mówi Piątkowski.