Przedszkola znów drożeją

Podwyżki opłat to niejedyny sposób na wyciągnięcie pieniędzy od rodziców

Aktualizacja: 07.03.2012 23:32 Publikacja: 07.03.2012 23:30

Więcej za przedszkole płacą m.in. warszawiacy. Na zdjęciu jedna ze stołecznych placówek

Więcej za przedszkole płacą m.in. warszawiacy. Na zdjęciu jedna ze stołecznych placówek

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Budżety miast nie wytrzymują już spadku wpływów z opłat za przedszkola. A dyrektorzy placówek mają po dziurki w nosie dokładnego wyliczania, jak długo dzieci pozostają pod ich opieką. Rozwiązując swoje problemy, uderzą rodziców po kieszeni.

Obowiązująca od września 2011 r. nowelizacja ustawy o systemie oświaty wprowadza zasadę, że bezpłatnych jest tylko pięć godzin dziennie. Wiele samorządów wykorzystało ją do podbicia stawek za płatne godziny. Gdy wybuchła ogólnokrajowa awantura, poskromiły swe apetyty.

Wkrótce okazało się, że wpływy z opłat przedszkolnych maleją, bo rodzice pilnują, by dzieci nie spędziły w przedszkolu ani minuty ponad bezpłatne godziny. Wysyłają babcie, wujków, znajomych, by na czas odebrać pociechę z placówki.

W Krakowie i Łodzi szukają sposobu na sprytnych rodziców. Pod Wawelem dyrektorzy publicznych przedszkoli domagają się, by ci z góry deklarowali, na ile godzin oddają im dzieci, i za ten czas płacili. Dziś dostają zwrot pieniędzy w razie nieobecności dziecka lub wcześniejszego odebrania z placówki i tę możliwość mieliby utracić.

– Trudno organizować np. zajęcia wyrównawcze, gdy po obiedzie placówki są prawie puste. Za to trzeba notować godzinę wyjścia dziecka, by wyliczyć, czy ich opiekunom trzeba oddać pieniądze – skarżą się „Rz" dyrektorzy.

Plan zmian zgłosili już wydziałowi edukacji Urzędu Miasta Krakowa, a ten poinformował ich, że nie potrzebują zgody radnych. Wystarczy zmienić umowy z rodzicami.

W Krakowie stawka za dodatkową godzinę wynosi 2,5 zł. W styczniu 2011 r. do kasy miasta wpłynęło ponad 2,2 mln zł z opłat za przedszkola. W styczniu tego roku – 972 tys.

W Łodzi rodzice też mają płacić z góry. – Podczas naboru deklarują, że dziecko będzie w placówce osiem godzin, a później okazuje się, że jest znacznie krócej albo pojawia się sporadycznie – tłumaczy wiceprezydent miast Krzysztof Piątkowski. – A na miejsce tego dziecka moglibyśmy przyjąć inne.

Łódzki ratusz chce też skrócić godziny pracy placówek – z 18.00 do 16.00. – Jeśli na osiedlu są dwa przedszkola, jedno pracowałoby jak dotychczas, a drugie byłoby zamykane wcześniej – mówi Piątkowski.

Zmiany mają wejść w życie od września, ale decyzja zapadnie po zakończeniu naboru na nowy rok. Wtedy będzie wiadomo, dla ilu dzieci zabrakło miejsc i na jakie opłaty może liczyć miasto. W Łodzi każda godzina ponad darmową podstawę to 2,25 zł.

Pomysłowość samorządowców z Chełma ograniczył Wojewódzki Sąd Administracyjny. Po skardze wojewody zakwestionował m.in. opłaty za spóźnienia odbioru dzieci.

W Zamościu szykuje się natomiast podwyżka – radni przegłosowali 2,25 zł za godzinę ponad darmowe pensum. Rodzice protestują, bo miesięczna opłata – przy dziewięciu godzinach spędzanych dziennie w przedszkolu – podwoi się do 240 zł.

Racibórz nie ma czym załatać szacowanej na 700 tys. zł dziury  w dochodach z powodu spadku wpływów z opłat. Rodzice za dodatkową godzinę mogą więc wkrótce płacić nie 2, lecz 3 zł. Taki plan przedstawił radnym prezydent miasta Mirosław Lenk. W czerwcu 2011 r. przedszkola „zarobiły" 132 tys. zł, a w styczniu 2012 r. – tylko 68 tys. I tu radni chcą, by rodzice deklarowali, jak długo ich pociecha zostanie w przedszkolu, i z góry płacili.

W Kaliszu miasto chce sprywatyzować 13 przedszkoli. Rocznie ma to dać około 2 mln zł oszczędności. Komisja konkursowa wstępnie wybrała 20 z 34 ofert (dziewięć z nich złożyli dyrektorzy miejskich placówek). Decyzja, ile przedszkoli będzie sprywatyzowanych, ma zapaść jutro.

Przedszkola drożeją i w innych miastach. We Wrocławiu za dodatkową godzinę rodzice płacą 2,70 zł – o 21 gr więcej niż w grudniu. Poznań opłaty podniósł z 2,84 do 3,08 (do 16.00, kolejne godziny są tańsze). W stolicy od 1 marca godzina w przedszkolu zdrożała z 2,60 do 2,81 zł. Miasta tłumaczą: wzrosła płaca minimalna, z którą wiążą się opłaty.

– Podwyżki powodują, że szukam opiekunki, bo koszty przedszkola dla dwójki dzieci przestają być konkurencyjne – mówi 30-letnia Dorota Markowska z Poznania.

Budżety miast nie wytrzymują już spadku wpływów z opłat za przedszkola. A dyrektorzy placówek mają po dziurki w nosie dokładnego wyliczania, jak długo dzieci pozostają pod ich opieką. Rozwiązując swoje problemy, uderzą rodziców po kieszeni.

Obowiązująca od września 2011 r. nowelizacja ustawy o systemie oświaty wprowadza zasadę, że bezpłatnych jest tylko pięć godzin dziennie. Wiele samorządów wykorzystało ją do podbicia stawek za płatne godziny. Gdy wybuchła ogólnokrajowa awantura, poskromiły swe apetyty.

Wkrótce okazało się, że wpływy z opłat przedszkolnych maleją, bo rodzice pilnują, by dzieci nie spędziły w przedszkolu ani minuty ponad bezpłatne godziny. Wysyłają babcie, wujków, znajomych, by na czas odebrać pociechę z placówki.

W Krakowie i Łodzi szukają sposobu na sprytnych rodziców. Pod Wawelem dyrektorzy publicznych przedszkoli domagają się, by ci z góry deklarowali, na ile godzin oddają im dzieci, i za ten czas płacili. Dziś dostają zwrot pieniędzy w razie nieobecności dziecka lub wcześniejszego odebrania z placówki i tę możliwość mieliby utracić.

– Trudno organizować np. zajęcia wyrównawcze, gdy po obiedzie placówki są prawie puste. Za to trzeba notować godzinę wyjścia dziecka, by wyliczyć, czy ich opiekunom trzeba oddać pieniądze – skarżą się „Rz" dyrektorzy.

Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?