Wczoraj „Rz" napisała, że prawdopodobną przyczyną unieważnienia konkursu był fakt, iż osoba rekomendowana przez komisję na to stanowisko jest sympatykiem PiS. Czytaj więcej.

MEN przekonuje, że konkurs został unieważniony ze względu na uchybienia formalne oraz fakt, że komisja nie dokonała oceny merytorycznej kandydatów, czyli tak jakby nie odbyła się druga część konkursu, która polega na tej ocenie. Tymczasem okazuje się, że część formalna była konsultowana z dyrektorem departamentu prawnego MEN Joanną Rozwadowską-Skrzeczyńską.

„Jestem zdziwiona stanowiskiem resortu, bo w sytuacjach wątpliwych, dotyczących dopuszczenia kandydata do dalszej części postępowania wspieraliśmy się jej opinią. Zarzut niedokonania przez komisję oceny merytorycznej kandydatów jest już tak całkowicie absurdalny, że nawet trudno to skomentować" – napisała nam członkini tej komisji z ramienia ZNP Beata Michta. Nie udało nam się wczoraj skontaktować z dyrektor Rozwadowską-Skrzeczyńską. Podobnie jak z przewodniczącą tej komisji Claudią Torres-Bartyzel, dyrektorką innego departamentu MEN. Akurat wczoraj wyjechała w delegację.

Kandydaci, którzy przystąpili do konkursu, tak opisują jego przebieg. – Należało przedstawić koncepcję funkcjonowania ORE, a następnie odpowiedzieć na pytania dotyczące funkcjonowanie tej placówki – opowiada jeden z nich. Tymczasem MEN w przesłanych nam wyjaśnieniach stwierdza, że uchybienia polegały na: „niedokonaniu przez komisję konkursową oceny merytorycznej przedstawionych przez kandydatów (...) koncepcji funkcjonowania i rozwoju ORE".

Szumilas nie mogła nie powołać osoby rekomendowanej przez komisję, chcąc pozbyć się kandydata mogła jedynie unieważnić konkurs.