Wczoraj prezydent podpisał kolejną już nowelizację ustawy o systemie oświaty, której celem jest wprowadzenie do szkół sześciolatków.
Kilkanaście dni wcześniej resort edukacji przedstawił raport, z którego wynika, że szkoły są świetnie przygotowane na przyjęcie młodszych uczniów. Skonfrontowaliśmy tezy raportu MEN z obserwacjami rodziców, którzy zdecydowali się posłać młodsze dzieci do szkół. Setki listów w tej sprawie napłynęło do Fundacji Rzecznika Praw Rodziców.
MEN przekonuje, że nauka w pierwszej klasie wygląda inaczej niż kiedyś. Zajęcia dydaktyczne to nie sztywne lekcje, podczas których dziecko spędza 45 minut w ławce, nauczyciel robi przerwy w nauce, kiedy chce, i wtedy jest czas na zabawę w specjalnie do tego przygotowanych salach. Tyle teorii, teraz praktyka.
Pisze rodzic z Zespołu Szkół Samorządowych w Augustowie: „Lekcje tylko w ławkach, żadnych innych zajęć. 45 minut lekcji i przerwa". SP nr 11 w Inowrocławiu: „Ławki jedna przy drugiej nie pozwalają nawet na uatrakcyjnienie zajęć poprzez prowadzenie zabaw ruchowych". SP nr 4 w Jaśle: „Pierwsze klasy razem z sześciolatkami są 32-osobowe, nauka w ławkach od dzwonka do dzwonka, nie ma żadnych dywanów do zabawy, nawet gdyby były, to nie ma miejsca na ich rozłożenie".
Dzieci moczyły się, bo wychowawczyni nie wiedziała, jak rozwiązać problem wyjścia do toalety.