Polska szkoła przemocy

Blisko pół miliona uczniów podstawówek to ofiary szkolnej agresji.

Publikacja: 28.03.2014 00:41

 

Wbrew obiegowej opinii to nie gimnazja, ale szkoły podstawowe są najbardziej niebezpiecznymi placówkami w polskim systemie edukacji. To tu najczęściej uczniowie padają ofiarami agresji i przemocy. Takie wnioski płyną z analizy dr. Jakuba Kołodziejczyka i Bartłomieja Walczaka, przeprowadzonej na zlecenie Ośrodka Rozwoju Edukacji (agenda Ministerstwa Edukacji) w ramach oceny jakości pracy szkół tzw. ewaluacji.

Badacze w minionym roku szkolnym 2012/2013  przeprowadzili wśród ponad 3 tys. uczniów różnych typów szkół ankietę dotyczącą agresji i przemocy. Wyniki? Blisko 23 proc. uczniów szkół podstawowych przyznało, że co najmniej raz padło ofiarą takich zachowań, a to oznacza, że problem może dotyczyć ok. 460 tys. uczniów. 10 proc. uczniów przyznało, że rówieśnicy stosują wobec nich przemoc regularnie, czyli ten problem dotyczy  ok. 200 tys. uczniów.

W gimnazjach te odsetki są zdecydowanie niższe. Wynoszą odpowiednio 14,5 proc. oraz 6 proc., w szkołach ponadgimnazjalnych to 7,6 proc. oraz 3 proc.  Te dane oznaczają, że w całym systemie oświaty problem agresji dotyczy ok. 750 tys. uczniów, a dla ok. 300 tys. jest to problem powtarzający się.

Najczęściej stosowaną formą przemocy jest agresja werbalna. Doświadcza jej 52 proc. uczniów szkół podstawowych. Najbardziej niepokoi jednak skala zachowań mających znamiona wykroczeń lub przestępstw.

Co piątemu uczniowi podstawówki rówieśnicy zniszczyli jego mienie, podobny odsetek został okradziony. Co ósmy został pobity. 7 proc. uczniów musiało płacić haracze lub było przymuszanych do kupowania oprawcom różnych rzeczy. 6 proc. uczniów przyznało się do tego, że brało udział w bójce z innym uczniem, w której używano niebezpiecznego narzędzia.

W przypadku gimnazjów odsetek uczniów, który doświadczył podobnych zachowań, jest niższy, ale zestawienia wskazują, że są to zachowania powszechne. Dla przykładu ofiarami kradzieży padło ok. 13 proc. gimnazjalistów, pobitych zostało ok. 4 proc.

Najspokojniej jest w szkołach ponadgimnazjalnych, choć tu także trudno mówić o tym, że są to zjawiska marginalne. Okradzionych zostało ok. 8 proc. uczniów tego typu szkół.

W rozmowie z „Rz" współautor badania dr Jakub Kołodziejczyk z Zakładu Zarządzania w Edukacji Uniwersytetu Jagiellońskiego przyznaje, że skala przemocy w szkole jest niepokojąca. – Problem polega na tym, że w ocenie pracy szkoły za bardzo przesunięto ciężar na wyniki edukacyjne, jakie osiąga. W takim układzie często umykają obserwacje dotyczące tego, jak szkoły wychowują i jak przygotowują uczniów do życia w społeczeństwie – mówi dr Kołodziejczyk.

Dodaje, że w ramach badań ustalono, że wszelkie fizyczne przejawy agresji wobec uczniów mogły być poprzedzone przemocą werbalną.

– Jeżeli nauczyciel nie reaguje bądź lekceważy agresję słowną, uczeń odbiera to jako przyzwolenie i następuje eskalacja przemocy – wyjaśnia. I wskazuje, że zmiana podejścia nauczycieli do drobnych wykroczeń uczniów, w myśl zasady zero tolerancji, jest kluczem do zmiany poziomu bezpieczeństwa w polskich szkołach.

Poprosiliśmy MEN o komentarz do tych danych. Zapytaliśmy, czy w związku z tym, że w nadchodzącym roku szkolnym do podstawówek trafi spora grupa dzieci sześcioletnich, resort planuje jakieś dodatkowe działania mające na celu poprawę bezpieczeństwa w szkołach. MEN nie odniosło się do wyników badań, choć zostały przeprowadzone przez podległą jej instytucję.

Poinformowało nas, że w latach 2014–2020 będzie kontynuowany rządowy program „Bezpieczna i przyjazna szkoła", którego pierwsza edycja miała miejsce w latach 2008–2013.  Wyniki badań ORE dają podstawy, by wątpić w jego efekty.

Warto też przypomnieć,  jak były wykorzystywane środki z tego programu. W 2012 r. była minister edukacji Krystyna Szumilas z puli 6 mln zł, 4,5 mln zł przeznaczyła na kampanię informacyjną o obniżeniu wieku szkolnego, a 1,25 mln zł na promowanie zdrowej żywności. Na bezpieczeństwo przeznaczyła jedynie 250 tys. zł.

Wbrew obiegowej opinii to nie gimnazja, ale szkoły podstawowe są najbardziej niebezpiecznymi placówkami w polskim systemie edukacji. To tu najczęściej uczniowie padają ofiarami agresji i przemocy. Takie wnioski płyną z analizy dr. Jakuba Kołodziejczyka i Bartłomieja Walczaka, przeprowadzonej na zlecenie Ośrodka Rozwoju Edukacji (agenda Ministerstwa Edukacji) w ramach oceny jakości pracy szkół tzw. ewaluacji.

Badacze w minionym roku szkolnym 2012/2013  przeprowadzili wśród ponad 3 tys. uczniów różnych typów szkół ankietę dotyczącą agresji i przemocy. Wyniki? Blisko 23 proc. uczniów szkół podstawowych przyznało, że co najmniej raz padło ofiarą takich zachowań, a to oznacza, że problem może dotyczyć ok. 460 tys. uczniów. 10 proc. uczniów przyznało, że rówieśnicy stosują wobec nich przemoc regularnie, czyli ten problem dotyczy  ok. 200 tys. uczniów.

Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Matriał Promocyjny
Ojcowie na urlopie to korzyści dla ich dzieci, rodzin, ale i firm
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska