Co czwarty maturzysta egzaminu dojrzałości nie zdał. Większość, jak co roku poległa na matematyce – wynika z danych przedstawionych w poniedziałek przez Centralną Komisję Egzaminacyjną. Królowej nauk nie zaliczył co piąty maturzysta.
17,7 proc. abiturientów, którzy nie zdali jednego przedmiotu, ma prawo do poprawki w sierpniu. Oblanie dwóch przedmiotów oznacza, że maturę będzie można powtórzyć dopiero za rok. Aby zdać egzamin dojrzałości, trzeba uzyskać minimum 30 proc. z egzaminu na poziomie podstawowym.
Zdający nie mieli łatwo, bo przygotowywali się do egzaminu w warunkach nauki zdalnej. I choć umożliwiono organizowanie bezpośrednich konsultacji dla osób z ostatnich klas, w większości placówek była to fikcja. Nauczyciele jednak pomagali jak mogli.
Okrojony był też zakres materiału, który mieli do opanowania maturzyści, ale to nie oznaczało, że sam egzamin był łatwiejszy. Sami zdający orzekli, że był wyjątkowo trudny. – Rzezi nie ma – skomentował w odpowiedzi na zarzuty pojawiające się tuż po egzaminie wyniki matury Marcin Smolik, szef CKE. Nie dodał, że rewelacji też nie. Jak zresztą co roku.
Podobnie jak podczas egzaminu ósmoklasisty, najwyższy wynik był z angielskiego. Średnia to 76 proc. możliwych do uzyskania punktów, co jest efektem m.in. rozbudowanego systemu korepetycji językowych i znacznej inwestycji rodziców w rozwijanie kompetencji językowych swoich dzieci.