Ojciec dziecka poczętego w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego chce pozwać Ministerstwo Edukacji i Nauki za zamieszczone w podręczniku do przedmiotu historia i teraźniejszość słowa o in vitro. Założona przez niego zbiórka w internecie na pokrycie kosztów kancelarii prawniczej bije rekordy popularności. Choć na ten cel potrzeba 30 tys. zł, w poniedziałek przed południem wpłaty wynosiły już ponad 238 tys. W mediach społecznościowych zrzutka została udostępniona 43,9 tys. razy.
„Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju »produkcję«”? – można przeczytać w podręczniku prof. Wojciecha Roszkowskiego, który został dopuszczony przez MEiN. Autor zrzutki Kamil Mieszczankowski tłumaczy: „Przez wiele lat razem z żoną staraliśmy się naturalnie o dziecko, ale dopiero metoda in vitro pozwoliła nam mieć najjaśniejszą iskierkę w naszym życiu, moją ukochaną Córeczkę. Ten, komu poczęcie dziecka nie sprawiło problemu (lub było to niespodzianką), nigdy nie zrozumie tych dziesiątków tysięcy ludzi, którzy całymi latami się o dziecko bezskutecznie starają”.
Czytaj więcej
- W tych fragmentach, które są żywo omawiane w rozmaitych mediach lewicowych żadnego takiego fragmentu nie znalazłem, który by potępiał ateizm czy feminizm - powiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, odnosząc się do podręcznika prof. Wojciecha Roszkowskiego do HiT.
W sieci przez cały weekend pojawiały się wpisy osób, które są rodzicami dzieci poczętych in vitro.
Iga Kaźmierczyk, liderka inicjatywy „Wolna szkoła”, w mediach społecznościowych pokazała swoje ośmioletnie dziecko i napisała: „Aby ten chłopiec był na świecie, musiałam przejść dziesiątki drogich, skomplikowanych procedur medycznych, z których zastrzyki w brzuch robione samodzielnie były najmniej hardkorowe. Proszę więc może następnym razem dokładniej czytać zachwalane przez siebie podręczniki, uważniej dobierać ekspertów i nie robić bohatera z osoby, która świadomie krzywdzi dzieci i narusza ich prawo do godności i bezpieczeństwa”.