W gminach, w których brakuje miejsc w przedszkolach, powinny być otwierane punkty wychowania przedszkolnego, w których zatrudniano by ukraińską kadrę. W ten sposób część kobiet, które uciekły przed wojną, znalazłaby pracę, a dzieci innych – niezbędną opiekę. Taki postulat samorządowcy przedstawili na spotkaniu z pełnomocnikiem rządu ds. uchodźców Pawłem Szefernakerem i Przemysławem Czarnkiem – ministrem edukacji i nauki.
Pomysł jest też zbieżny z rozwiązaniami zawartymi w senackim projekcie nowelizacji specustawy, który będzie procedowany we wtorek na posiedzeniu połączonych trzech komisji senackich. Opieka miałaby być świadczona w warunkach zbliżonych do domowych, a grupa dzieci niewielka – maksymalnie siedmioosobowa. Punkty mogłyby otwierać, za zgodą samorządu, osoby prawne lub fizyczne.
Czytaj więcej
Brakuje nauczycieli i sal. Ukraińscy uczniowie nie zawsze chcą uczęszczać do polskich placówek. W...
– Chcemy, by wynagrodzenia kadry były finansowane z budżetu. Postulujemy także, by gminy otrzymały środki na ukraińskie dzieci, dla których miejsce znalazło się w publicznych przedszkolach. Samorządy powinny otrzymać zwrot faktycznie poniesionych kosztów – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. I dodaje, że przedstawiciele rządu podchodzą do pomysłów samorządowców przychylnie.
Kolejną omawianą na spotkaniu kwestią było tworzenie oddziałów międzynarodowych w polskich szkołach.