Najniebezpieczniej pod tym względem jest w gimnazjach i podstawówkach. W 2009 r. policja stwierdziła w nich ok. tysiąca bójek oraz pobić (60 w szkołach średnich).
Do tych statystyk dołączają przykłady z tego roku. W styczniu w Pomiechówku na Mazowszu na przerwie 15-letni gimnazjalista podpalił zapalniczką włosy rok młodszemu koledze. Z kolei w marcu 14-letni Mateusz z gimnazjum w Wołominie atakował rówieśników żyletką. Zranił ręce młodszym o rok koleżance i koledze. Niedawno w Tucholi w szkolnej toalecie po kłótni jedna z uczennic uderzyła drugą w twarz.
Psychologowie zauważają wzrost agresji wśród dziewcząt. – Uczestniczą w bójkach tak samo jak chłopcy: biją się, szarpią i kopią. Może to być związane z odrywaniem się od tradycyjnych ról przypisanych dziewczętom – twierdzi Aleksandra Denst-Sadura, która prowadzi rubrykę „Psychologia w szkole” w „Głosie Nauczycielskim”.
Z policyjnych zestawień wynika, że nieustającym problem są rozboje i wymuszenia. Co roku policja rejestruje ich w szkołach 3–4 tys. Przykład? Od marca do maja tego roku 12 15-latków z gimnazjum w Nowej Soli wymuszało pieniądze od o trzy lata młodszych kolegów. – Grozili, że ich pobiją. Były to kwoty od 20 gr do 2 zł. Dzienny utarg wynosił do 30 zł – opowiada Katarzyna Wąsowicz, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Nowej Soli. – Za pieniądze kupowali marihuanę i amfetaminę.
Statystyki pokazują, że zmalała nieco liczba kradzieży. W podstawówkach i gimnazjach w 2009 r. było ich 2,6 tys., ok. 160 mniej niż rok wcześniej. Co pada łupem uczniów? Wszystko, co koledzy przynoszą do szkoły: kanapki, pieniądze, telefony komórkowe, kurtki, buty.
– Posiadanie jakiejś rzeczy często decyduje o tym, czy się jest akceptowanym w grupie. Wtedy kradzież wynika z chęci dołączenia do tej lepszej części klasy. Ale może być też wyrazem przemocy: jeśli kogoś nie lubię, wyrzucę mu książkę do kosza – podkreśla Denst-Sadura.