Miłosierdzie gminy zamiast edukacyjnego wsparcia

Ponad 82 mln zł z ponad pół miliarda zł przeznaczonych na pomoc dla najuboższych uczniów wróciło do budżetu państwa. Gminy nie potrafią w pełni wykorzystać pieniędzy, zamiast wyrównywania edukacyjnych szans to dodatkowa pomoc socjalna — alarmuje NIK

Publikacja: 24.11.2011 14:43

Według NIK pieniądze na wyrównywani szans edukacyjnych i wspieranie uzdolnionych uczniów stają się w lwiej części kolejną formą pomocy społecznej. A w ubiegłym roku objęto nią 1,7 mln uczniów (31 proc populacji) przeznaczając z budżetu 515,88 mln zł.

Jak stwierdzają kontrolerzy NIK w swym raporcie, żadna z państwowych instytucji nie wie, czy pół miliarda zł, przeznaczanych każdego roku na wyrównywani szans edukacyjnych, trafia do wszystkich potrzebujących. Najgorzej jest ze wspieraniem uczniów uzdolnionych – blisko połowa skontrolowanych gmin i szkół nie przewiduje stypendiów za osiągnięcia w nauce lub sporcie.

Państwo każdego roku przeznacza ok. 500 mln zł na pomoc materialną dla uczniów, ale jak zauważa Grzegorz Buczyński, dyrektor Departamentu Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego NIK, zjawisko beztroskiego dysponowania tymi pieniędzmi narasta od lat. — W 2009 r. do budżetu wróciło 9 proc. środków przeznaczonych na pomoc materialną. W 2010 r. odsetek niewykorzystanych w ten sposób pieniędzy sięgnął już 16 proc. z 515,8 mln zł — mówi.

Podobnie rzecz ma się z wykorzystaniem pieniędzy z Rządowego Programu „Wyprawka szkolna", przeznaczonych na zakup podręczników dla najuboższych dzieci. W 2009 r. samorządy zwróciły prawie 30 proc. z tych środków, a w roku 2010 już ponad 38 proc.

NIK objęło kontrolą Ministerstwo Edukacji Narodowej, 19 gmin oraz 52 szkoły na terenie 10 województw. Ze skontrolowanych gmin najgorzej wypadły te ze Śląska. Nie wykorzystały ponad jednej trzeciej przekazanych im środków.

NIK zwraca uwagę, że ani MEN, ani żadna inna państwowa instytucja nie wie, czy pomoc materialna dociera do wszystkich potrzebujących uczniów, jak jest rozdzielana i w jakiej formie wykorzystywana bo... przepisy tego nie wymagają. Większość gmin z tego powodu w ogóle nie podejmuje wysiłku rozpoznania potrzeb uczniów na swoim terenie. — A wydawałoby się to oczywiste, jeśli wydaj się środki publiczne — zauważa dyr. Buczyński.

Gminy najchętniej udzielają pomocy w formie stypendiów. Władze Radomia i Nowego Sącza tłumaczą brak innych form pomocy problemami kadrowymi i organizacyjnymi. Prezydenci Włocławka i Tarnowa uznali z kolei ten sposób za bardziej elastyczny.

Według NIK to często iluzja spełniania ustawowego obowiązku przeznaczania ich na cele edukacyjne a pozbawiony kontroli system powiela zadania opieki społecznej.

- Lepszą formą wsparcia byłoby organizowanie i finansowanie przez gminy dodatkowych zajęć edukacyjnych, wykraczających poza plany nauczania — twierdzi dyr. Buczyński. — Taka forma ma szansę na rozbudzenie potrzeb poznawczych u dziecka i wyrównanie jego szans edukacyjnych.

Według NIK pieniądze na wyrównywani szans edukacyjnych i wspieranie uzdolnionych uczniów stają się w lwiej części kolejną formą pomocy społecznej. A w ubiegłym roku objęto nią 1,7 mln uczniów (31 proc populacji) przeznaczając z budżetu 515,88 mln zł.

Jak stwierdzają kontrolerzy NIK w swym raporcie, żadna z państwowych instytucji nie wie, czy pół miliarda zł, przeznaczanych każdego roku na wyrównywani szans edukacyjnych, trafia do wszystkich potrzebujących. Najgorzej jest ze wspieraniem uczniów uzdolnionych – blisko połowa skontrolowanych gmin i szkół nie przewiduje stypendiów za osiągnięcia w nauce lub sporcie.

Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?
Matriał Promocyjny
Ojcowie na urlopie to korzyści dla ich dzieci, rodzin, ale i firm
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Edukacja
"Tu jesteśmy gośćmi, a nasz dom nie istnieje". Życie ukraińskich dzieci w Polsce