Minister edukacji Krystyna Szumilas po cichu unieważniła konkurs na dyrektora podległego jej Ośrodka Rozwoju Edukacji. W komunikacie, który nawet nie pojawił się na głównej stronie MEN, swoją decyzję tłumaczy „uchybieniami w pracy komisji konkursowej, które skutkowały nierównym traktowaniem kandydatów oraz nieprawidłową oceną dokumentów i niepełną oceną merytoryczną".
ORE dysponuje funduszami unijnymi liczonymi w setkach milionów złotych
Według naszych informacji powód był inny. Komisja na zwycięzcę konkursu wskazała osobę, która jest związana z Prawem i Sprawiedliwością. Jej personalia potwierdziliśmy w trzech niezależnych źródłach. Nie podajemy ich na jej wyraźną prośbę. Jest to osoba od lat związana z edukacją, zajmowała wysokie stanowiska w strukturach rządowych i samorządowych. Jest też wykładowcą akademickim. Nie ukrywa, że ubiegała się o stanowisko radnego jednego z miast z list PiS, choć nie należy do tej partii.
Członek komisji konkursowej: – Została rekomendowana jako zwycięzca, bo jej koncepcja pracy ORE była najlepsza, był to też najbardziej merytoryczny kandydat – opowiada. Za tą kandydaturą głosowali także członkowie komisji z ramienia MEN, którzy mieli w niej większość głosów. Tymczasem resort edukacji twierdzi, że konkurs został unieważniony, bo komisja... nie dokonała oceny merytorycznej kandydatów oraz dopuściła do konkursu także tych, którzy nie złożyli wszystkich wymaganych dokumentów.
Inny z naszych rozmówców: – Kontrowersje wokół konkursu pojawiły się, gdy MEN zaczęło zwlekać z ogłoszeniem wyniku. Powinno to nastąpić niezwłocznie po zakończeniu rozmów z kandydatami, czyli 14 września. Tymczasem przez dwa tygodnie przewlekano tę procedurę, by w końcu konkurs unieważnić, tłumacząc to w kuriozalny sposób. Z informacji MEN wynika bowiem to, że komisja konkursowa doniosła sama na siebie – mówi.