Reforma dramatyczna?dla pięciolatków

Wszystkie pięcioletnie dzieci muszą odbyć obowiązkowe przygotowanie przedszkolne, nawet wtedy gdy rodzice nie zamierzają ich za rok posyłać do pierwszej klasy. – To dla maluchów kończy się boleśnie – alarmują rodzice.

Publikacja: 18.11.2012 19:24

W niektórych gminach nie ma przedszkoli lub liczba miejsc jest ograniczona, wtedy dziecko trafia do znajdującego się przy szkole oddziału przedszkolnego. Ta konfrontacja dla niektórych maluchów jest bardzo stresująca.

Ale wyjścia nie ma. Dziecko, mimo że nie jest przygotowane emocjonalnie na pójście do szkoły, edukację musi kontynuować.

Do naszej redakcji przyszedł list matki pięcioletniej Olgi. Opisana przez nią sytuacja trafi też na biurko urzędników zachodniopomorskiego kuratorium oraz resortu edukacji. Olga do szkoły poszła jeszcze jako czterolatka, pięć lat skończyła w listopadzie. Już po tygodniu nauki rodzice zauważyli niepokojące symptomy.

– Córka zaczęła budzić się o godz. 5 i wpadać w trans, wyjmowała szkolne książki i jak mantrę powtarzała „muszę się uczyć", po czym dostawała silnych wymiotów – opowiada matka, która postanowiła szukać pomocy u szkolnego psychologa. Ten stwierdził, że dziecko trzeba nadal posyłać do szkoły, aby je złamać.

Zdumieni taką opinią rodzice udali się prywatnie do psychologa klinicznego. Ten orzekł, że Olga nie jest przygotowana emocjonalnie do nauki w szkole, zdiagnozował u niej zaburzenia nerwicowe oraz regresyjne i stwierdził, że mogą one bardzo niekorzystnie wpłynąć na jej rozwój.

W trakcie wywiadu okazało się, że Olga jest ofiarą przemocy ze strony starszych dzieci. W szkole, do której uczęszcza, oddział przedszkolny nie jest oddzielony od korytarzy szkolnych. Kolejny etap to wizyta w poradni psychologiczno-pedagogicznej; tu rodzice usłyszeli, że niewiele mogą zmienić, bo w świetle ustawy, która nakłada na dzieci obowiązek przedszkolny, problemy zdrowotne niewiele znaczą.

– Jesteśmy zrozpaczeni, tracimy kontakt z naszą córką. Ona nie jest przygotowana do nauki w szkole, a mimo to musi ją kontynuować – mówi nam matka Olgi.

To niejedyny problem prawny związany z reformą obniżającą wiek szkolny. Kilka tygodni temu Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, zwróciła się do minister edukacji, by rozwiązała problem dotyczący możliwości przeniesienia ze szkoły do zerówki sześciolatka, który nie radzi sobie z nauką.

Wskazuje, że decyzja o rozpoczęciu szkoły przez sześciolatka pozostaje do uznania rodziców, ale brakuje przepisów, które pozwoliłyby im się z niej wycofać. Nie ma jeszcze stanowiska MEN w tej sprawie. Problem z niedojrzałością emocjonalną do rozpoczęcia nauki przez pięcio- i sześciolatki to tylko jedna z wielu niedoskonałości reformy obniżenia wieku szkolnego.

Z opublikowanego pod koniec października raportu Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców opracowanego na podstawie ankiet zebranych z blisko 500 gmin wyłaniają się bowiem problemy natury organizacyjnej: utrudniony dostępu do przedszkoli pięcio- i sześciolatków, brak posiłków czy dostatecznej opieki nad dziećmi, ale także te o charakterze społecznym, jak segregacja czy dyskryminacja ze względu na sytuację ekonomiczną rodzin. MEN zapowiedziało kontrole.

Edukacja
Próba przekupstwa i erotyczne SMS-y. Afera wokół rektora Mirosława Minkiny
Edukacja
Nauczyciele dostaną podwyżki przed wyborami. Czy to celowe działanie MEN?
Materiał Promocyjny
5 różnic między studiami dwustopniowymi a jednolitymi, o których warto wiedzieć
Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?