Beatriz Martinez trzy lata temu ukończyła historię sztuki na Universidad Complutense w Madrycie, najbardziej prestiżowej uczelni hiszpańskiej stolicy. Jednak jak opisuje „El Pais", od tego czasu udało jej się przepracować jedynie osiem miesięcy, i to w telemarketingu.
Jej koleżanka Andrea Gonzalez też ma dyplom magisterski: pedagogika specjalistyczna. Ale w życiu zawodowym nie zdaje jej się on na nic. Pracę, owszem ma, ale przy układaniu towarów na półkach w supermarketach.
Zdaniem hiszpańskich związków zawodowych Comisiones Obreras aż 1,7 mln Hiszpanów w wieku poniżej ?30 lat nie ma żadnego zajęcia, a połowa spośród tych, którzy zarabiają, musi zadowolić się stażami czy krótkoterminowymi kontraktami.
„Prestiżowe" kierunki
Powodem tego stanu rzeczy jest bezprecedensowy kryzys, z którego hiszpańska gospodarka z trudem się podnosi. Ale niejedynym. Równie dużym problemem jest system edukacji zupełnie niedostosowany do potrzeb rynku pracy.
Przez lata rozwój kraju opierał się na przerośniętych inwestycjach w nieruchomości.