Końcówka roku szkolnego to czas świadectw, wakacyjnych zdjęć i dumy rodziców. Ale czy publikowanie wizerunku dziecka w sieci jest bezpieczne? Konrad Ciesiołkiewicz, ekspert ds. dzieci w środowisku cyfrowym z Uczelni Korczaka, ostrzega przed konsekwencjami nieprzemyślanej obecności dzieci w internecie.
Rodzice nie są świadomi zagrożeń płynących z internetu
– Patrzę raczej ze zgrozą – mówi o publikowaniu online świadectw szkolnych. – 80 proc. z nas uważa, że dzielenie się wizerunkiem dziecka jest pozytywne lub neutralne, a zupełnie nie mamy świadomości, na jakie zagrożenia nastawiamy młodego człowieka – tłumaczy. I podkreśla także, że dziecko traktowane jest często jako przedmiot spełniania ambicji dorosłych. – Lubimy się chwalić dziećmi, ale one służą wówczas do realizacji naszych celów – stwierdza.
Ale nie można pominąć realnych zagrożeń, które płyną z takich działań. To przemoc rówieśnicza, stygmatyzacja, a także – co szczególnie alarmujące – wykorzystywanie przez środowiska przestępcze. – Średni czas groomingu online to dziś 45 minut, rekord to 19 sekund – ostrzega Ciesiołkiewicz.
W rozmowie pojawia się też temat odpowiedzialności instytucji, które także bez zastanowienia udostępniają wizerunek dzieci. – To nie od rodziców powinniśmy zaczynać, ale od szkół, przedszkoli i klubów sportowych. Jeśli one publikują wizerunki dzieci, to staje się to społeczną normą – mówił ekspert.
Podczas rozmowy zwrócono także uwagę na to, że choć młodzi ludzie zwykle wiedzą więcej na temat zagrożeń w sieci niż ich rodzice, to jednak w szkole w programach nauczania edukacji cyfrowej nie poświęca się zbyt wiele miejsca. – 63 proc. nastolatków mówi, że nikt z nimi o tym nie rozmawia – przytacza badania ekspert.