- Dziś w Polsce jesteśmy w dużo lepszej sytuacji niż kraje Europy Zachodniej. Dziś w Polsce przytłaczająca większość rodziców zachowuje się prawidłowo – mówił minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek podczas kongresu „Kościół-Edukacja-Wychowanie” zorganizowanego przez ruch „Europa Christi” . – Szczęściem w nieszczęściu, że u nas była komuna i nie było czasu zajmować się tym, czym zajmował się zachód do 1968 roku. U nas nie było czasu na rewolucje obyczajową i kulturalną, bo u nas był czas na walkę z komuną. Paradoksalnie okres komuny powstrzymał wejście u nas tych wszystkich paradoksalnych zjawisk cywilizacyjnych, które na zachodzie są od lat – tłumaczył szef resortu edukacji.

Zdaniem Przemysława Czarnka, trzeba dziś postawić tamę, by nie doszło to zepsucia, które jest na Zachodzie. I dlatego, jak tłumaczył, potrzebna jest ustawa przeciwko seksualizacji dzieci czy wcześniejsze regulacje zapisane w zawetowanej przez prezydenta ustawie Lex Czarnek. – To ma chronić przed deprawacją i demoralizacją dzieci – tłumaczył. – Nawet gdyby rodzice wyrazili świadomie zgodę na zajęcia z edukacji seksualnej prowadzonej przez organizację pozarządową, które są absolutnym promowaniem zboczeń i dewiacji, i gdyby w tym konkretnym środowisku rodzice byli tak skrzywieni, że wyrazili na to zgodę, to cały czas jest art. 72 konstytucji, który mówi o tym, że każdy ma prawo żądać od państwa, od władz ochrony dzieci przed demoralizacją. Od tego jest kurator, by mógł zareagować na takie działania – mówił Czarnek.

Minister edukacji odniósł się także do śmierci 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Jego zdaniem system wspierania rodzin działa dobrze, także szkoły reagują na przypadki przemocy i zawiadamiają odpowiednie służby. - Gdyby tak nie było, to o takich nieszczęściach jak w Częstochowie słyszelibyśmy co tydzień – mówił Przemysław Czarnek. – W Częstochowie szkoła działała, co badał minister Mikołaj Pawlak – tłumaczył. I dodawał, ze w tym konkretnym przypadku nie zadziałał człowiek. – Sąd mógł kilkakrotnie ustrzec Kamilka przed śmiercią, ale nie reagował na wniosek kuratora rodziny ani służb zajmujących się ochroną rodziny i nie pozwolił na odebranie dziecka z patologicznego środowiska – podkreślał.

Czytaj więcej

Dąbrowska: Zderzenie w bramie resortu edukacji