– Słyszałam od polityka PiS, że będą próby różnicowania nauczycielskiego pensum. Nauczyciele przedmiotów, z których są egzaminy, mają pracować krócej, ok. 22 godzin tygodniowo, a nauczyciele innych przedmiotów dłużej. Podobno pensum nauczycieli wychowania fizycznego ma wzrosnąć do 27 godzin czyli o 50 proc. – mówi przedstawicielka jednej z oddolnych inicjatyw nauczycielskich. – Takie rozwiązanie skłóciłoby środowisko szkolne – dodaje.
– Nie słyszałam o takich wymiarach pensum, choć na posiedzeniu komisji, w którym brał udział minister Piontkowski, pojawiały się sygnały o tym, by zwiększyć wymiar pracy przy tablicy. Pytałam ministra o konkretne liczby, ale ich nie podał – mówi posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Posłanka zwraca też uwagę na to, że nie można mówić o tym, że nauczyciele wychowania fizycznego pracują mniej, bo w zakresie ich obowiązków są np. wyjazdy z uczniami na zawody w weekendy czy dodatkowe zajęcia sportowe.
MEN jednak uspokaja: – Nie ma takich propozycji, pojawiające się w przestrzeni publicznej konkretne rozwiązania są nieprawdziwe – zapewnia Anna Ostrowska i zaznacza, że resort chce przygotować rozwiązania wspólnie ze związkami zawodowymi i samorządowcami najpóźniej do początku 2021 r.
Wszystko jednak wskazuje na to, że pensum nauczycieli pójdzie jednak w górę. Minister edukacji Dariusz Piontkowski tłumaczył już wcześniej, że nie jest zwolennikiem podwyższenia pensum polonistom czy nauczycielom historii, ale już np. w przypadku nauczycieli wuefu sprawa jest dyskusyjna. Sygnały o jego podwyższeniu pojawiają się regularnie od czasu negocjacji w okresie strajku. Ówczesna wicepremier Beata Szydło, która przewodniczyła tym rozmowom, położyła na stole propozycję, by od września 2020 r. pensja nauczyciela dyplomowanego wzrosła o 250 zł brutto przy równoczesnym podwyższeniu pensum. Nauczyciele na to się nie zgodzili, bo ta podwyżka byłaby niemal niezauważalna i niższa od oczekiwanej. A ZNP policzył, że przy takim rozwiązaniu pracę może stracić nawet 80 tys. pedagogów.
– Z drugiej strony w małych szkołach często brakuje godzin dla nauczycieli fizyki czy chemii. Są więc zmuszeni do jeżdżenia po różnych placówkach i łatania etatów. Przy podwyższonym pensum nie będą uczyli w dwóch czy trzech szkołach, ale czterech czy pięciu – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.