W śląskim kuratorium już w środę rozdzwoniły się telefony od rodziców gimnazjalistów z pytaniami, do kogo mają się zgłosić, by ich dzieci miały zapewnione miejsce w liceum. Urzędnicy nie wiedzieli, co mają odpowiadać. Bo do kuratorów nie dotarła decyzja Ministerstwa Edukacji, że to oni mają rozwiązać problem zadania nr 32 z testu humanistycznego dla gimnazjalistów.
Polecono w nim napisać charakterystykę bohatera „Syzyfowych prac” Żeromskiego lub „Kamieni na szaniec” Kamińskiego. W niektórych szkołach nauczyciele nie omówili tych lektur. Uczniowie stracili szansę na 16 punktów. A każdy punkt decyduje o dostaniu się do liceum.
W środę wiceminister Zbigniew Marciniak ogłosił: – Sprawę przyjęcia do szkoły każdego ucznia będą indywidualnie pilotować kuratorzy. Zaczną od rozmów z rodzicami, uczniami i szkołami, do których chcą się dostać.
Wiceminister zaznaczył, że nie ma podstaw, by test powtarzać w całości lub w części, gdyż został przeprowadzony prawidłowo. Rozważenie powtórki proponował rzecznik praw obywatelskich. – Nie wiem, czy to jest najlepsze rozwiązanie. Jednak propozycja ministerstwa też nie jest wyjściem z sytuacji, tylko przerzuceniem problemu na kuratorów – mówi dr Janusz Kochanowski. – Wątpię, czy to dobra decyzja. Załatwianie indywidualnie spraw oznacza, że w różnych miejscach kraju sprawa przyjęcia do szkoły będzie różnie rozstrzygnięta. To może naruszyć zasadę równości i doprowadzić do nowego zamieszania.
Sprawę przyjęcia do szkoły każdego ucznia będą indywidualnie pilotować kuratorzy prof. Zbigniew Marciniak wiceminister edukacji