Przeciwni reformie Katarzyny Hall

Za patrona akcji wybrali św. Judę Tadeusza od spraw beznadziejnych. Nie chcą, by ich dzieci szły do zreformowanej szkoły. Najgłośniej protestują rodzice przyszłorocznych siedmiolatków

Publikacja: 22.10.2008 05:48

...a także rodzinne portrety (obok Stanisław Matczak z córkami) (fot. archiwum rodzinne stanisława m

...a także rodzinne portrety (obok Stanisław Matczak z córkami) (fot. archiwum rodzinne stanisława matczaka)

Foto: Rzeczpospolita

Franek, syn lekarki rodzinnej Małgorzaty Pietrak z Warszawy, ma sześć lat. Chodzi do zerówki w szkole, bo w przedszkolu zlikwidowano oddział dla sześciolatków. Żali się mamie, że nie rozumie, co do niego mówi nauczycielka, że nie może na czas wykonać jej poleceń, że więcej jest nauki niż zabawy.

W 2009 roku, kiedy ma rozpocząć się planowana przez minister Katarzynę Hall reforma obniżenia wieku szkolnego, Franek będzie miał siedem lat. Pójdzie do szkoły bez względu na reformę. Mimo to jego mama protestuje przeciw posłaniu sześciolatków do szkół.

[srodtytul]Chcą przekonać prezydenta[/srodtytul]

Znaną już na całą Polskę społeczną akcję Ratuj Maluchy rozkręciło małżeństwo – niespełna 30-latków – Karolina i Tomasz Elbanowscy z Legionowa pod Warszawą. Jutro jedno z nich zasiądzie przy edukacyjnym okrągłym stole organizowanym przez Lecha Kaczyńskiego. Karolina, germanistka, i Tomasz, historyk, chcą przekonywać prezydenta, że szkoły są nieprzygotowane na przyjęcie maluchów i reformę należy przełożyć.

Okazuje się, że ci, którzy najbardziej sprzeciwiają się zmianom, to nie rodzice dzieci mających iść wcześniej do szkoły. To rodzice przyszłorocznych siedmiolatków.

Elbanowscy mają czworo dzieci. Najstarsza córka ma sześć lat. W tym samym wieku są dzieci najaktywniejszych przeciwników reformy z Gdańska: Stanisława Matczaka i Mai Majewskiej-Kokoszki. Oni z kolei prowadzą internetowe Forum Rodziców.

Dlaczego chcą pokrzyżować plany minister Hall?

[srodtytul]Konkurencja młodszych[/srodtytul]

– Ta reforma pogrąży siedmiolatka – uważa Małgorzata Pietrak, matka szóstki dzieci w wieku od 8 miesięcy do 14 lat. – Mój syn będzie pokrzywdzony, bo w pierwszej klasie znajdzie się razem z dziećmi sześcioletnimi. Straci rok przygotowywania się w zerówce. Będzie już czytał, a dla sześciolatków, które nie przeszły zerówki, poznawanie liter będzie sensacyjnym wydarzeniem.

Ale to dopiero początek edukacyjnych kłopotów. – Syn będzie miał utrudniony dostęp do dobrych szkół: gimnazjum spoza rejonu, renomowanego liceum, na studia, bo z jego rocznikiem będą rywalizować jeszcze sześciolatki – wylicza pani Małgorzata.

Maja Majewska-Kokoszka skończyła polonistykę, prowadzi firmę i studiuje psychologię: – Gdy wejdzie reforma, córka może się spotkać w klasie z o rok młodszym bratankiem. Ona coraz chętniej sama czyta, a bratanek woli się bawić i nie interesują go książki. Nie wyobrażam sobie, jak nauczyciele zajmą się nimi w jednej klasie.

Małgorzata Pietrak protestuje też w obronie młodszych córek: ośmiomiesięcznej i trzyletniej. – Wiem, jak wygląda zerówka w szkole. W planie jest tak dużo zajęć dydaktycznych, że dopiero późnym popołudniem dzieci wychodzą na plac zabaw. Nauczyciele wymagają koncentrowania się na nauce, a dzieci chcą się jeszcze bawić. Nie wierzę, że bez gruntownego przygotowania, które wymaga czasu i szkoleń, zmienią sposób prowadzenia zajęć.

Mateusz Suszczewski z Warszawy, ojciec sześcioletniej Zuzi, czteroletniego Tymka i dwuletniej Anieli, dodaje inny powód: – Nie chcę, żeby to na moich dzieciach testowano wprowadzanie reformy i by należały do roczników, w których jest o jedną trzecią więcej konkurentów na rynku pracy. Wolałbym, by dotknęło to kogoś innego.

[srodtytul]W sieci rosną w siłę[/srodtytul]

Protestujących przybywa. Do wczoraj apel do rządu o odłożenie reformy na stronie ratujmaluchy.pl wsparło ponad 32 tys. osób. Patronem akcji jest św. Juda Tadeusz. Rodzice żartują, że to święty „od spraw trudnych i beznadziejnych. Nie może się nie udać”.

– Strona powstała na początku maja jako wyraz sprzeciwu. Bo gdy minister Hall przedstawiła reformę, wszyscy mówili o zmianach jak o czymś przesądzonym. Nie było znaków zapytania – opowiada Tomasz Elbanowski.

Elbanowscy zaczęli się pojawiać na konferencjach i debatach MEN. Przyjeżdżali samochodem z hasłem: „Polska szkoła jest niewesoła”, i logo akcji Ratuj Maluchy (w znaku zakazu dziecinną kreską narysowane jest dziecko siedzące przy za wysokiej ławce).

W Internecie nawiązali kontakt z Forum Rodziców. – Przez protest internautów wczesną wiosną udało nam się zablokować decyzje gdańskich władz o przeniesieniu zerówek z przedszkoli do szkół. Dla nas to była próba pilotażu reformy Hall – mówi Stanisław Matczak, informatyk, który założył stronę. – Zaczęliśmy się więc przyglądać całej reformie.

Rodzice wymyślają nowe akcje. We wrześniu protestowali przed gmachem MEN i sprezentowali pani minister pluszaki, bo „dzieci to nie zabawki, którymi mogą się bawić urzędnicy”.

Gdy usłyszeli, że urzędnicy podważają wiarygodność podpisów zebranych pod apelem do rządu, Karolina wymyśliła akcję „Widzialna Ręka. Rodzinne zdjęcie”. To na ich apel Aleksander Korolewicz z Krakowa wysłał do MEN zdjęcie swych dzieci na dowód, że nie jest „tworem wirtualnym”. Inni słali też obrysy dłoni.

Piszą e-maile do posłów. Protest wyszedł też poza sieć. Wywieszają apele o odłożenie reformy opatrzone logo Ratuj Maluchy. „Całe miasto okleiliśmy plakatami. Będziemy rozdawać ulotki o akcji” – napisali do Elbanowskich rodzice z Szubina w Kujawsko-Pomorskiem.

– Minister Hall ma ten sam problem, jaki napotkaliśmy przy próbie przenosin zerówek do szkół – uważa Ewa Kamińska, wiceprezydent Gdańska. – Mieliśmy przychylne opinie ekspertów, ale brak było zgody rodziców na zmiany.

Mimo to Kamińska wierzy, że Hall uda się posłać sześciolatki do szkół. – Trzeba zawiesić opinie ekspertów na ścianie i iść do ludzi. Dać dojść do głosu rodzicom, którzy chcą zmian. Pewnie pana Matczaka czy Elbanowskich się nie przekona, bo zostali uznani za sztandarowe postacie protestu, ale innych się uda.

MEN planuje kampanię informacyjną dla rodziców.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: [link=mailto:r.czeladko@rp.pl]r.czeladko@rp.pl[/link][/i]

Franek, syn lekarki rodzinnej Małgorzaty Pietrak z Warszawy, ma sześć lat. Chodzi do zerówki w szkole, bo w przedszkolu zlikwidowano oddział dla sześciolatków. Żali się mamie, że nie rozumie, co do niego mówi nauczycielka, że nie może na czas wykonać jej poleceń, że więcej jest nauki niż zabawy.

W 2009 roku, kiedy ma rozpocząć się planowana przez minister Katarzynę Hall reforma obniżenia wieku szkolnego, Franek będzie miał siedem lat. Pójdzie do szkoły bez względu na reformę. Mimo to jego mama protestuje przeciw posłaniu sześciolatków do szkół.

Pozostało 90% artykułu
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Matriał Promocyjny
Ojcowie na urlopie to korzyści dla ich dzieci, rodzin, ale i firm
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska