„Czy tak ważne zmiany należy wprowadzać w pośpiechu, pod presją czasu? Czy w perspektywie kilku lat chcemy, by funkcjonowały gminy, w których pięciolatki trafią głównie do szkół podstawowych?” – to nie pytania przeciwników planowanej w 2009 roku reformy edukacji, ale ekspertów z Biura Analiz Sejmowych (BAS). Ocenili oni rządowy projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty zakładający m.in., że sześciolatki pójdą do szkoły.
[wyimek]Ekspertom nie podoba się m.in. pomysł zmniejszenia roli kuratorów oświaty[/wyimek]
Opinie zamówiła Sejmowa Komisja Edukacji. Jedną wykonała Justyna Osiecka-Chojnacka, specjalista ds. społecznych z BAS, a drugą na zlecenie Sejmu dr Danuta Kurzyna-Chmiel z Uniwersytetu Śląskiego.
Obie są krytyczne. Pierwsza wytyka przede wszystkim brak dogłębnej diagnozy: „Szereg ważnych dla koncepcji działania projektodawcy konstatacji o charakterze diagnozy jest ogólnych i może prędzej stać się przedmiotem dyskusji niż przesłanką podejmowania decyzji”.
Ekspertyzy podzielają niepokoje rodziców związane z nieprzygotowaniem szkół do przyjęcia sześciolatków. Wytykają też, że autorzy projektu nie precyzują, jak sprawić, by wszystkie pięciolatki w przedszkolu przygotowywały się do szkoły.