Dopiero od 2012 r. sześciolatki będą obowiązkowo uczyły się w pierwszych klasach. A sztandarowy pomysł PO, jakim było obniżenie wieku szkolnego, przez trzy lata będzie tylko pilotażem. To wynik poprawek, jakie do projektu ustawy o systemie oświaty zgłosili posłowie Platformy. Poprawki łagodzą zapisy, które przez trzy kolejne lata nakładały na rodziców sześciolatków obowiązek zgłoszenia w szkole do 15 kwietnia, czy poślą do niej dziecko czy nie. Nowe zapisy mówią, że do szkół mają się zgłosić jedynie ci, którzy chcą zapisać malucha do pierwszej klasy.

To nie koniec zmian. MEN chce, by we wrześniu tego roku w pierwszych klasach razem z siedmiolatkami znalazły się jedynie sześciolatki urodzone od 1 stycznia do 30 kwietnia 2003 roku. Zapisy ustawy nie nakażą rodzicom posyłania tych dzieci do szkoły, jedynie dadzą „prawo” do rozpoczęcia nauki. W kolejnym roku szkolnym 2010/2011 naukę „mają prawo” rozpoczynać dzieci urodzone od 1 stycznia do 31 sierpnia 2004 r. W 2011/2012 – wszystkie urodzone w 2005 r. Co z dziećmi urodzonymi w innych miesiącach lat 2003 – 2004? Decyzję w sprawie ich przyjęcia podejmować ma dyrektor, „uwzględniając możliwości organizacyjne szkoły oraz okoliczność, czy dziecko uczęszczało do przedszkola”.

– Poprawki to efekt dyskusji społecznej. Chcemy, by w przejściowym okresie reformy do szkół trafiały sześciolatki po przygotowaniu przedszkolnym – wyjaśnia wiceminister edukacji Krystyna Szumilas.

Opozycja triumfuje: – MEN rakiem wycofuje się ze swych pomysłów – ocenia Artur Ostrowski (Lewica). – Nie ma już reformy obniżenia wieku szkolnego. Najlepszym wyjściem byłoby przełożenie wszystkich zmian – dodaje Anna Zalewska (PiS).

– Nie wycofujemy się z reformy. Od początku mówiliśmy, że dopiero w 2012 r. wszystkie sześciolatki obowiązko będą uczyły się w szkołach. Mocniej tylko podkreślamy, że przez te trzy przejściowe lata to od rodziców i warunków szkoły będzie zależało pójście dziecka do pierwszej klasy – ripostuje wiceminister Szumilas.