[b]Rz: Jak wykryto u pana dysleksję?[/b]
Rafał Kościołowicz, ratownik medyczny, 26 lat: To, że ją mam, tak naprawdę odkryłem sam pod koniec podstawówki. Ciągle robiłem błędy ortograficzne, miałem problem z czytaniem na głos w sytuacji stresowej, bo nic nie rozumiałem z tekstu, brzydko pisałem. Na początku lat 90. żaden nauczyciel nie powiedział mi, że może to być dysleksja. Sam zgłosiłem się do poradni na badania. Jednak zaświadczenia o dysleksji i tak w szkole nie honorowano. Uważano, że to wykręt.
Dopiero w szkole średniej trafiłem na polonistkę, która sama miała dziecko dyslektyczne i oceniała moją wiedzę, a nie błędy. Problemu nie rozumiał za to nauczyciel niemieckiego i nie szczędził mi niewybrednych uwag.
[b]Co pan sądzi o zniesieniu przywilejów dla dyslektyków na egzaminach w zamian za wydłużenie wszystkim czasu zdawania?[/b]
Więcej czasu to spore ułatwienie, ale jeśli dyslektyka ukarze się za błędy ortograficzne i z tego powodu nie zda matury, będzie to krzywdzące. Jednak trzeba też pamiętać, że dziś podejście nauczycieli do uczniów z dysleksją się zmieniło. W szkołach pracuje się z nimi i dzięki temu mają większe szanse na dobre oceny na egzaminach.