Niewielu uczniów może na przerwie chrupać jabłka

Program „Owoce w szkole” poniósł klęskę, bo brakuje dostawców

Publikacja: 30.11.2009 03:29

Jabłko zamiast deseru

Jabłko zamiast deseru

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

– Realizujemy unijny program na własne ryzyko, dlatego wiele firm zrezygnowało – mówi Zbigniew Grześkowiak, współwłaściciel rodzinnej firmy z Kórnika (Wielkopolska). – Mogę stracić na dostarczaniu owoców i warzyw dla uczniów.

Jabłka, gruszki, marchew, papryka, rzodkiewki i ogórki docierają zaledwie do jednej trzeciej szkół w kraju, które zgłosiły się do akcji, bo chcą uczyć dzieci z klas I – III zdrowego odżywiania. Najgorzej jest w województwie lubelskim – tu produkty nie trafiają do żadnej placówki. Dlaczego? – Producentów warzyw i owoców jest u nas pod dostatkiem, ale nie mają transportu – tłumaczy Piotr Sawicki, wicedyrektor Agencji Rynku Rolnego w Lublinie. – Sprawdzili koszty wynajmu transportu i stwierdzili, że się im nie opłaca.

Za dostarczenie jednej porcji (owocu i warzywa lub soku) otrzymują niewiele ponad złotówkę, za to muszą dowieźć pojedynczo zapakowane rzeczy do szkół rozrzuconych w promieniu nawet kilkudziesięciu kilometrów. – Ze względu na odległość dostawcy z Łodzi i Kalisza nie chcieli z nami podpisać umowy – mówi Grażyna Palusińska, wicedyrektor Zespołu Szkół w Klonowej (Łódzkie).

Firma Grześkowiak miała dostarczać produkty do 300 szkół, ale obsługuje tylko 130. Janusz Czesnowicz, wiceprezes spółki Jalek z Przylepu koło Zielonej Góry obsługującej 103 placówki w województwie lubuskim, przyznaje, że przyjął zlecenie także od szkół, na których nie zarobi: – Nie mogliśmy odmówić nawet takim szkołom, jak w Bożnowie, gdzie do programu zgłoszono 17 dzieci.

Jalek, podobnie jak Grześkowiak, wozi owoce przy okazji. – Wykorzystujemy transport, którym zaopatrujemy sklepy wiejskie, stołówki szkolne oraz dostarczamy mleko w ramach programu „Szklanka mleka” – dodaje Czesnowicz. – Jednak czy spółka zarobi, tego nie wiem. Urzędnicy nie wzięli pod uwagę wahań cen. Kilogram papryki kosztuje dziś 2 zł, ale w styczniu jej cena może wzrosnąć do 15 zł. Będziemy musieli wziąć kredyt, bo pieniądze z agencji otrzymamy dopiero po zakończeniu pierwszego semestru.

Tam, gdzie unijny program działa, rodzice są zadowoleni: – Córka ze smakiem chrupie jabłka, marchewki i rzodkiewki – cieszy się Anna Pierzga, mama Asi z III klasy z Przylepu. – Gorzej z ogórkami, bo puszczają sok i stają się wodniste. Lepiej, żeby ich nie było wśród dostarczanych produktów.

Czesnowicz o tym wie: – Ogórek wyhodowany zimą jest składowiskiem chemii, który na dodatek szybko puszcza wodę.

W programie jest zapis, że niedostarczenie w tym czasie choć jednego produktu z listy spowoduje, że agencja nie wypłaci firmie ani złotówki. Dlatego ogórki muszą trafić do szkół.

Rozporządzenie Rady Ministrów, które określa zasady dostarczania owoców i warzyw, ma być zmienione – dowiedziała się „Rz” w resorcie rolnictwa. Jednak na razie brak szczegółów.

Program miał się rozwijać, ale teraz zgłosiły się dwie firmy mniej niż w pierwszym półroczu (112 zamiast 114). Jeszcze gorzej z zainteresowaniem szkół, które w drugim naborze zgłosiły blisko 100 tys. mniej uczniów niż w pierwszym.

– Realizujemy unijny program na własne ryzyko, dlatego wiele firm zrezygnowało – mówi Zbigniew Grześkowiak, współwłaściciel rodzinnej firmy z Kórnika (Wielkopolska). – Mogę stracić na dostarczaniu owoców i warzyw dla uczniów.

Jabłka, gruszki, marchew, papryka, rzodkiewki i ogórki docierają zaledwie do jednej trzeciej szkół w kraju, które zgłosiły się do akcji, bo chcą uczyć dzieci z klas I – III zdrowego odżywiania. Najgorzej jest w województwie lubelskim – tu produkty nie trafiają do żadnej placówki. Dlaczego? – Producentów warzyw i owoców jest u nas pod dostatkiem, ale nie mają transportu – tłumaczy Piotr Sawicki, wicedyrektor Agencji Rynku Rolnego w Lublinie. – Sprawdzili koszty wynajmu transportu i stwierdzili, że się im nie opłaca.

Materiał Promocyjny
5 różnic między studiami dwustopniowymi a jednolitymi, o których warto wiedzieć
Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu