[b]Rz: Czemu polskim uczelniom zależy na młodzieży z Chin?[/b]
[b]Jarosław Gowin:[/b] Dzisiaj wszyscy rywalizują o studentów z Azji, zwłaszcza z tych najdynamiczniej rozwijających się potęg XXI wieku, czyli z Chin i Indii. Wiadomo, że Europa dotknięta jest niżem demograficznym i uczelnie, zwłaszcza w Polsce, w szczególności niepubliczne, jeżeli chcą się rozwijać, muszą otworzyć się na studentów zagranicznych. A rynek chiński jest najbardziej obiecujący. Z jednej strony dokonuje się tam gigantyczny rozwój gospodarczy, z drugiej wiadomo, że system szkolnictwa wyższego w Chinach jest bardzo niewydolny. Dziesiątki milionów dobrze wykształconych Chińczyków nie ma szans na podjęcie studiów. Uważamy, że nie ma żadnego powodu, by ci studenci trafiali wyłącznie na uczelnie amerykańskie lub brytyjskie, gdzie skądinąd jest ich najwięcej. Chcemy ich przyciągać do Polski. Niestety, jesteśmy pod tym względem w Europie na szarym końcu. O ile na Węgrzech ściąganie chińskich studentów, zapewnienie im wiz czy dobrych warunków pobytu należy do priorytetów tamtejszego ministerstwa szkolnictwa wyższego, o tyle polskie władze do niedawna się tą sprawą w ogóle nie interesowały.
[b]Czy Chińczycy są zainteresowani polskimi uczelniami?[/b]
Od wielu lat studiują w Nowym Sączu, sporadycznie pojawiają się na uczelniach państwowych, od paru lat grupy studentów chińskich pojawiają się także w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, ale jak na ogrom chińskiego rynku edukacyjnego jest ich wciąż bardzo mało. Jesienią, podczas targów Expo 2010, chcemy zorganizować tzw. okrągły stół i debatować z partnerami chińskimi na tematy związane z ofertą edukacyjną poszczególnych uczelni.
[b]Co proponuje im Wyższa Szkoła Europejska im. Tischnera? [/b]