– Pierwszy rok minął Arturowi praktycznie bezstresowo. Wiele się nauczył – ocenia Cezary Gamalczyk z Poznania. Gdy jego syn poszedł do szkoły, nie miał jeszcze ukończonych sześciu lat. – Podjęliśmy spore ryzyko, ale się opłaciło – ocenia Gamalczyk.
W pierwszym roku reformy obniżenia wieku szkolnego w całym kraju do szkoły poszło tylko 4,3 proc. sześciolatków. Tak wynika ze sprawozdania z wprowadzania reformy, jakie w tym tygodniu ma przedstawić w Sejmie minister edukacji Katarzyna Hall. Dane z tego roku szkolnego spłyną do MEN do końca listopada. Można się spodziewać, że procent sześciolatków wzrośnie.
– W tym roku do pierwszych klas poszło 1200 sześciolatków, co stanowi 28,3 proc. dzieci w tym wieku. Rok wcześniej było ich tylko 7,03 proc. – mówi Elżbieta Przybylak z wydziału oświaty poznańskiego Urzędu Miasta. I dodaje: – Od 2012 r. posyłanie sześciolatków do szkół będzie obligatoryjne. Jeśli nie zaczniemy tego procesu wcześniej, za dwa lata zderzą się dwa roczniki. I będą się tak zderzać podczas rekrutacji do gimnazjum czy na studia.
W Poznaniu do szkół zaczynają też chodzić pięciolatki. W placówkach lawinowo powstają oddziały przedszkolne odpowiadające dawnym zerówkom. – Obecnie mamy ich 106, o ok. 30 więcej niż w ubiegłym roku – mówi Przybylak. Dwie takie grupy są w Szkole Podstawowej nr 20. – Przedszkolaki mają przystosowaną salę, wydzielony korytarz. Nie stykają się ze starszymi dziećmi – zapewnia Małgorzata Walczak, wicedyrektor szkoły.
Do oddziałów przedszkolnych w szkole chodzi w Poznaniu ponad półtora tysiąca dzieci. Głównie sześciolatków. Ich rodzice nie muszą wnosić za to opłat. Zyskało też miasto. – Rozładowaliśmy tłok w przedszkolach. Obecnie mamy 150 wolnych miejsc – wyjaśnia wiceprezydent Sławomir Hinc.