UE potrzebuje coraz więcej tłumaczy. W ostatnich latach z 11 do 23 wzrosła liczba języków urzędowych Unii. Z badań wynika, że co roku rynek usług związanych z tłumaczeniami będzie się zwiększał o co najmniej 10 proc. i szacuje się, że za pięć lat jego wartość wyniesie ok. 20 mld euro.
Komisja Europejska zdecydowała więc o rozszerzeniu sieci uniwersytetów kształcących tłumaczy pisemnych w ramach programu European Master’s in Translation. I zachęca uczelnie, by do 10 grudnia składały wnioski o przyjęcie do EMT.
Przynależność do sieci nie wiąże się z otrzymywaniem unijnych dotacji na studia. Dyrekcja Generalna ds. Tłumaczeń Pisemnych Komisji Europejskiej jedynie pomaga uczelniom, które są w EMT, w zdobywaniu informacji na temat dobrych praktyk w kształceniu tłumaczy. Jakie są jeszcze korzyści?
– Studenci dostają dyplom z informacją, że kończyli studia zgodne z programem EMT. To jak znak jakości, który ułatwia im znalezienie pracy na przykład w instytucjach unijnych – mówi Anna Jankowska, wykładowca z Katedry UNESCO do badań nad przekładem i komunikacją międzykulturową Uniwersytetu Jagiellońskiego, który jako jedyna dotąd uczelnia w Polsce należy do EMT.
Absolwenci tych studiów mają być przygotowani do tłumaczenia różnych dokumentów. – Uczą się tłumaczenia tekstów ekonomicznych, prawniczych, unijnych, medycznych, naukowych, prasowych – wylicza Jankowska.