Wczoraj po raz kolejny zebrał się zespół złożony z urzędników, samorządowców i przedstawicieli instytucji oświatowych, który pracuje nad zmianami w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=1A575E02523A8E54521F157714E1A383?id=182007]Karcie nauczyciela[/link], tak by opisane w niej prawa i obowiązki pedagogów lepiej odpowiadały na potrzeby współczesnej szkoły. Chodzi np. o określenie, ile czasu ma nauczyciel przeznaczać na indywidualną pracę z uczniem.
Członkowie zespołu przedstawiali opinie na temat propozycji zmian, jakie w listopadzie prezentowała minister edukacji Katarzyna Hall ([link=http://www.rp.pl/artykul/568948.html]„Rz” pisała o tych pomysłach jako pierwsza 24 listopada[/link]). MEN proponuje m.in. by samorządy i dyrektorzy szkół mogli decydować o czasie pracy nauczyciela i jego wynagrodzeniu. Pensum, czyli liczba godzin, jakie nauczyciel ma przepracować przy tablicy, określone mogłoby być jedynie limitem rocznym.
MEN proponuje też zmiany w awansie zawodowym nauczycieli. Np. obecnie stażysta po roku pracy awansuje na nauczyciela kontraktowego. Resort chce, by staż odbywał się już na studiach w trakcie przygotowywania do zawodu i zakończył się egzaminem, którego zdanie byłoby warunkiem zatrudnienia. Pokonywanie kolejnych szczebli awansu miałoby się wydłużyć, bo np. dziś nauczyciel mianowany może zostać dyplomowanym (to najwyższy stopień) po dziesięciu latach pracy, natomiast w propozycji MEN mogłoby się to stać po 20 latach. Awans zależny byłby też od oceny pracy nauczyciela przez uczniów, rodziców i innych nauczycieli.
Te propozycje skrytykowali związkowcy. – Doprowadzą do destabilizacji zawodu nauczyciela. Nieuzasadnione jest przekonanie, że lepszym rozwiązaniem jest, by o czasie pracy i wynagrodzeniu decydowały samorządy – mówił Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Ryszard Proksa z „Solidarności” dodał, że awans nie może zależeć od tego, kogo lubią dzieci czy rodzice.
Samorządowcy z kolei uważają, że zmiany idą w dobrym kierunku. Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich podkreślał, że uczniowie i rodzice to osoby, dla których szkoła istnieje, i warto brać ich opinię pod uwagę. Dodał też: – Chcę mieć możliwość oceniania nauczyciela i ustalania jego czasu pracy, nie chcę, by pensję ustalał i wypłacał ktoś z MEN.