Karol Prokopowicz kończył studia na krakowskiej AGH pracą dyplomową pisaną we współpracy z Centrum Technicznym Delphi (koncernu produkującego m.in. części samochodowe). Miał zaprojektować i wykonać urządzenie, które pozwoli odczytywać informacje o stanie pojazdu, oraz napisać aplikację interpretującą te dane.
Pracę obronił w listopadzie 2010 r. – Od stycznia 2011 r. jestem pracownikiem Delphi – mówi.
– Student powinien myśleć o pracy magisterskiej jak o czymś, co się może komuś przydać. Nie uczymy przecież marnowania czasu i robienia czegoś, co jest nikomu niepotrzebne – przekonuje dr Maciej Kozakiewicz, pełnomocnik rektora Uniwersytetu Łódzkiego ds. współpracy z pracodawcami, którzy wdraża projekt pisania prac magisterskich na zlecenie firm.
UŁ oszacował, że przeciętny student poświęca blisko 500 godzin na napisanie magisterki. A jeśli co roku dyplomu broni ok. 8 tys. studentów, to na stworzenie dzieł, które potem pokryje kurz, potrzeba 4 mln godzin. – Marnuje się potencjał studentów – tłumaczy dr Kozakiewicz. Dodaje, że pisanie prac na zlecenie to najlepszy sposób na walkę z plagiatami. – Takiej pracy nie da się stworzyć na zasadzie kopiuj, wklej.
Do niedawna większość tematów prac magisterskich była wybierana w zgodzie z zainteresowaniami promotorów, które nie zawsze odpowiadały potrzebom gospodarki. Kozakiewicz szacuje, że w tym roku ok. 100 studentów UŁ rozpocznie pisanie prac dla m.in. banków, firm farmaceutycznych i informatycznych.