Dobro dziecka jest najważniejsze

Kamila Ginardo, nauczycielka w oddziale przedszkolnym, współwłaścicielka punktu przedszkolnego Bursztynek w Żurowicach koło Pustkowa Żurawskiego

Publikacja: 29.08.2011 12:12

Dobro dziecka jest najważniejsze

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Według założeń reformy MEN za rok sześciolatki obowiązkowo pójdą do szkoły. Przeciwko temu protestują rodzice, którzy w ramach akcji „Ratuj maluchy" zebrali już ponad 330 tys. podpisów. Nie godzą się także m.in. na likwidację zerówek i obowiązkowe pójście pięciolatków do przedszkoli, bo w co trzeciej gminie nie ma żadnego publicznego przedszkola. Jakie mogą być konsekwencje wczesnego pójścia do szkoły w takich warunkach?

Kamila Ginardo:

–Wiele szkół deklaruje gotowość do przyjęcia sześciolatków, w wielu tworzy się też odrębne klasy. Obowiązkiem samorządów jest terminowe przygotowanie placówek. Jak to będzie wyglądało, nie wiemy. Jeśli takiego malucha narazimy na wiele przykrych doświadczeń już na początku jego edukacyjnej drogi, to nie rokuje to dobrze w latach następnych. Warto sobie zadać pytanie, czemu ma służyć obniżenie wieku szkolnego. Czy chodzi o chęć dogonienia zachodnioeuropejskiego czy amerykańskiego systemu oświaty, czy też o to, że Polski nie będzie stać na 19-letniego ucznia (po obniżeniu wieku młodzież będzie kończyć edukację średnią w wieku 18 lat). Już dzisiaj brakuje pieniędzy na emerytury, więc obniżanie wieku spowoduje, że potencjalni absolwenci szybciej podejmą pracę zarobkową.

W większości szkoły nie są gotowe na przyjęcie tak małych dzieci. Budynki często są w złym stanie technicznym, brakuje wydzielonych stref dla najmłodszych, nie ma nauczycieli. Lepiej prawdopodobnie nie będzie, gdyż z obiecywanych przez rząd 347 milionów złotych dla szkół, przydzielono im zaledwie 40 mln złotych. Ponadto ustawa nie określa żadnych standardów, jakie musi spełnić szkoła, by przyjąć sześcioletnich uczniów.

Sam pomysł przeniesienia sześciolatków do szkoły nie jest zły, ale wymaga od samorządów dodatkowego nakładu finansowego na przystosowanie budynków, sal. Ich działania powinny dążyć do stworzenia namiastki tego, co te dzieci miały w przedszkolu. Warto byłoby wydzielić strefy pobytu dzieci z klas I – III i osobno IV – VI. Należałoby również znaleźć pieniądze na utworzenie i wyposażenie osobnej świetlicy szkolnej dla dzieci młodszych.

Niestety, realia są inne. W Polsce wiele decyzji odwleka się do ostatniej chwili. Podobnie jest z finansowaniem zmian w szkołach, co może nieść za sobą katastrofalne skutki. We wrześniu 2012 roku może się okazać, że cały projekt skończy się porażką, a najbardziej odczują to sześcioletnie dzieci.

We wrześniu 2012 roku do pierwszej klasy będą uczęszczały dzieci urodzone w latach 2005 – 2006. Czy te najmłodsze będą w stanie dorównać starszym na lekcjach?

Jako nauczyciel, a prywatnie mama pięciolatki, uważam, że tak, ale wiele zależy od umiejętnego planowania procesu nauczania. To nie będzie proste, ale jest wykonalne, pod warunkiem że nauczyciele kształcenia zintegrowanego są świadomi kształcenia dwóch roczników jednocześnie. Bo przecież pomiędzy dzieckiem urodzonym w styczniu 2005 r. a w grudniu 2006 r. faktycznie jest dwa lata różnicy.

Nowa podstawa programowa zakłada, że w pierwszej klasie dzieci nauczą się czytać i pisać. Do tej pory nauka tych umiejętności była rozdzielona na dwa lata. Rodzice się niepokoją, że pierwszaki, którym obiecuje się i naukę, i zabawę, będą się tylko uczyć. Już narzekają na to rodzice, którzy posłali swoje dzieci do pierwszej klasy w zeszłym roku.

Obawy rodziców są, niestety, uzasadnione. Nowa podstawa programowa wychowania przedszkolnego sugeruje, by wprowadzać elementy pisania i czytania.

W swojej codziennej pracy z pięcio-, sześciolatkami w oddziale przedszkolnym utworzonym przy szkole podstawowej nie wprowadzamy liter, ale kształtujemy umiejętności sylabizowania, dzielenia prostych wyrazów na głoski itp. Nowa podstawa programowa klasy pierwszej zakłada naukę czytania i pisania, ale na wprowadzanie liter nie ma tam tyle czasu, ile można było poświęcić w zerówce. Rozmawiając z nauczycielką ubiegłorocznej klasy pierwszej, dowiedziałam się, że po pierwszym semestrze dzieci powinny już umieć czytać, ponieważ poziom trudności tekstów w ich podręcznikach wymaga tego od nich. I gdzie w tej sytuacji znaleźć jeszcze czas na zabawę?

Zastanawiam się też, jak takie maluchy poradzą sobie z ogromnym hałasem w szkole, z dużą liczbą dzieci, jak będą sobie radzić z higieną. Mam tu na myśli mycie rąk przed posiłkami, zębów po jedzeniu. W przedszkolach dba się o to, w szkołach nie. Często nie ma nawet obiadów. Jak wcześniejsza edukacja wpłynie na zdrowie najmłodszych?

Pamiętajmy, że w całym procesie obniżenia wieku szkolnego najważniejsze są dzieci i należy zrobić wszystko, by zapewnić im poczucie bezpieczeństwa i sprzyjającą atmosferę, które pomogą im zaadaptować się w nowych warunkach. Już w obrębie samej sali szkolnej warto zorganizować przestrzeń przyjazną dziecku. W klasie sześcioletniego ucznia nie powinno zabraknąć kącika do zabawy, wyjścia bezpośrednio do ogrodu, miejsca z bieżącą wodą, gdzie mycie zębów nadal będzie możliwe. Jeśli w szkole nie ma możliwości wykupienia dziecku obiadów, warto zaangażować rodziców i znaleźć dobrą firmę kateringową, która te obiady będzie dowozić.

Czy sześciolatek może nie być gotowy na pójście do szkoły?

Tak. Dotychczas dzieci w tym wieku rozpoczynały naukę w szkole po odbyciu obowiązkowego rocznego przygotowania przedszkolnego.

Jeśli  rodzice dziecka urodzonego w 2006 mają wątpliwości, czy powinno rozpocząć naukę w szkole jako sześciolatek, mogą opóźnić jego edukację szkolną, ale musi to zostać poparte opinią badania gotowości szkolnej w poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Słyszałam o dzieciach, które w zeszłym roku poszły wcześniej do pierwszej klasy i przez cały rok płakały, miały trudności z przystosowaniem się do panujących w szkole warunków. Co wtedy rodzic powinien zrobić?

Tego typu sytuacje są ewidentną porażką wychowawczą zarówno rodzica, który najwidoczniej nie potrafił się przyznać przed samym sobą do podjęcia błędnej decyzji, jak i nieprzygotowanego do zmian systemu edukacji. Warto się zastanowić w takiej chwili, czy problem wynika z niedojrzałości emocjonalnej sześcioletniego ucznia czy z niesprzyjającej atmosfery „zreformowanej" pierwszej klasy.

W pierwszym przypadku zalecałabym przeniesienie dziecka do obecnej tzw. zerówki, a w roku szkolnym 2012/2013 do oddziału przedszkolnego, bo przecież zerówki planuje się zlikwidować. W drugim przypadku, kiedy problem tkwi w placówce, a nie w dziecku, warto podjąć próbę znalezienia szkoły, która jest lepiej przygotowana do przyjęcia sześcioletnich uczniów.

—rozmawiała Agnieszka Usiarczyk

Jak powinna wyglądać szkoła dla sześciolatka:

Należy zwrócić uwagę:

> Jak liczne będą klasy?

> Czy będą osobne klasy dla sześcio- i siedmiolatków?

> Jakie podręczniki zaplanował nauczyciel?

> Czy lekcje będą rozpoczynały się o stałej porze, w godzinach porannych?

W szkole:

> Ławki i krzesła powinny być przystosowane do wzrostu maluchów, w klasie powinny być szafki na książki

> Zajęcia ruchowe powinny się odbywać nie tylko na szkolnym korytarzu

> Powinien być dostęp do sali gimnastycznej i boiska, plac zabaw dla młodszych dzieci, miejsce z dywanem do zabawy w klasie (na dywanie nie mogą stać ławki)

> W ciepłe dni dzieci powinny mieć możliwość wychodzenia w czasie zajęć (w ramach WF) i przerw na dwór pod nadzorem nauczyciela

> Posiłki na stołówce powinny być postawione na stole (gorące zupy)

> Potrzebne są długie przerwy śniadaniowe

> Dzieci z klas 4 – 6 powinny być na oddzielnym korytarzu lub piętrze

> Liczebność i powierzchnia miejsc w świetlicy zapewniająca komfort dziecku (ilość krzesełek w stosunku do ilości dzieci zapisanych do świetlicy)

> Powinna być cicha świetlica, również do odrabiania lekcji

> Powinny być zabezpieczone kaloryfery i ostre kanty, np. parapetów, szafy dobrze przytwierdzone do ścian, schody nie mogą być zbyt strome, śliskie lub pozbawione poręczy, wieszaki w szatni dostosowane do wzrostu dzieci, mydło i papier toaletowy dostępne stale w łazienkach, ciepła woda w kranach

> Toalety powinny być dostosowane do wieku dzieci i oddzielne od toalet dla klas starszych

> Szkoła powinna współpracować z poradnią psychologiczno-pedagogiczną, by pedagog szkolny z ukończonym studium terapii pedagogicznej mógł pomóc w zaadaptowaniu się w szkole w razie kłopotów

> Rodzice powinni mieć możliwość wejścia do szkolnej szatni.

—oprac. a.u. na podstawie www.ratujmaluchy.pl

Według założeń reformy MEN za rok sześciolatki obowiązkowo pójdą do szkoły. Przeciwko temu protestują rodzice, którzy w ramach akcji „Ratuj maluchy" zebrali już ponad 330 tys. podpisów. Nie godzą się także m.in. na likwidację zerówek i obowiązkowe pójście pięciolatków do przedszkoli, bo w co trzeciej gminie nie ma żadnego publicznego przedszkola. Jakie mogą być konsekwencje wczesnego pójścia do szkoły w takich warunkach?

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Edukacja
Próba przekupstwa i erotyczne SMS-y. Afera wokół rektora Mirosława Minkiny
Edukacja
Nauczyciele dostaną podwyżki przed wyborami. Czy to celowe działanie MEN?
Materiał Promocyjny
5 różnic między studiami dwustopniowymi a jednolitymi, o których warto wiedzieć
Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne