Rektorzy zarówno publicznych, jak i niepublicznych szkół wyższych uważają, że obecny system finansowania uczelni jest archaiczny. Przekonują, że nowy algorytm podziału pieniędzy powinien opierać się na jakości mierzonej m.in. wynikami studentów czy liczbą badań naukowych, a nie liczbie kadry i studentów, jak to jest obecnie.
Takie stanowisko może oznaczać przełom w debacie o finansowaniu uczelni, resort nauki wielokrotnie powtarzał bowiem, że nie podejmie żadnej decyzji w tej sprawie do czasu aż wyższe szkoły publiczne i niepubliczne nie wypracują wspólnego stanowiska.
To udało się w ostatni piątek w trakcie debaty zorganizowanej przez Wyższą Szkołę Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Na czym miałaby polegać nowa filozofia finansowania uczelni?
– Należy zdywersyfikować role uczelni i źródła ich przychodów – przekonuje prof. Tadeusz Pomianek, rektor WSIiZ i prezes Polskiego Związku Pracodawców Prywatnych Edukacji PKPP Lewiatan. – Te o dużym potencjale powinny się skupić na kształceniu na poziomie studiów magisterskich i doktoranckich, badaniach naukowych i współpracy z gospodarką, jak również kształceniu kadry dla innych szkół. Pozostałe, głównie regionalne, jeśli dobrze kształcą, powinny skupić się na studiach licencjackich i inżynierskich oraz wspierać rozwój regionów we współpracy z samorządami oraz firmami.
Prof. Pomianek zaznacza, że taki system ma szansę prawidłowo funkcjonować dopiero wtedy, gdy wymusi się zasady rzetelnej konkurencji. To miałoby oznaczać, że o publiczne pieniądze mogłyby się ubiegać także uczelnie prywatne. – Należy wykorzystać dobre uczelnie niepubliczne, aby zjawisko rywalizacji przyniosło spodziewane efekty. Bez tego nie będzie zmiany postaw pracowników – podkreśla rektor WSIiZ.