W poniedziałek 15 elektorów najmłodszej uczelni (powstała w 2010 r.) ma wybrać nowego rektora (poprzedniego powołano na dwa lata). To już trzecie podejście, a każde poprzednie kończyło się skandalem.
Awantura za awanturą
Pierwszą decyzję dotyczącą procedury powołania elektorów wyłonionych w marcu unieważnił minister kultury i dziedzictwa narodowego (Akademia Sztuki podlega resortowi), bo uczelniana komisja wyborcza odmówiła praw do głosowania pracownikom tzw. drugoetatowym. Rozwiązanie to forsował ubiegający się o reelekcję rektor AS prof. Ryszard Handke (został nim z nominacji resortu).
- Kluczowe dla uczelni decyzje chcieliśmy powierzyć tym, dla których Akademia jest miejscem codziennej pracy, a nie dodatkowej - tłumaczy prof. Handke. - A przepisy były niespójne i wiele uczelni postępowało tak jak my i im tego nie kwestionowano.
- To była bezprawna próba osłabienia opozycji uczelnianej i sposób na sukces wyborczy pana rektora - oponuje prof. Bohdan Boguszewski z Wydziału Sztuk Wizualnych AS, kontrkandydat prof. Handkego. W marcu w proteście przeciwko „łamaniu prawa i statutu AS" wycofał swą kandydaturę.
Powtórzona procedura wyboru elektorów dolała tylko oliwy do ognia. Okazało się, że na liście osób ich wybierających znalazło się pięć nazwisk pracowników naukowych, których uczelnia nieoczekiwanie zatrudniła, w dodatku bez wiedzy Rady Wydziałów. Osoby te mogą przechylić szalę zwycięstwa na stronę Handkego, wybierając przychylnych mu elektorów. Rektor broni decyzji m.in. potrzebą zabezpieczenia kadry dla nowo powstających kierunków zgodnie ze strategią rozwoju Akademii.