Dopuście nas do głosu – mówią „Rz" młodzi nauczyciele. Przyznają, że chcą się rozwijać i podnosić kwalifikacje, ale za swoje zaangażowanie powinni być lepiej wynagradzani. Ich zdaniem nauczycielska pensja w większym stopniu musi zależeć od wyników pracy, a dyrektor szkoły powinien mieć większy wpływ na politykę kadrową.
Średnie wynagrodzenie nauczyciela określa resort edukacji. Jeżeli nie osiągnie ono wyznaczonego poziomu w wyniku wielu dodatków, w tym motywacyjnego, które składają się na pedagogiczną pensję, samorząd i tak musi tę różnicę wypłacić w formie dodatku uzupełniającego. Tak więc niezależnie od tego, czy nauczyciel angażuje się, czy nie, państwo gwarantuje mu ten sam poziom średniego wynagrodzenia.
Beata Maziarz uczy matematyki w XIII LO w Szczecinie, jednej z najlepszych szkół w tym kraju. Pracuje od roku. – Wybrałam ten zawód z pasji, nie kierowałam się przywilejami wynikającymi z Karty nauczyciela – mówi. Przyznaje, że 20-
-godzinne pensum daje jej komfort tego, by należycie przygotować się do każdej lekcji. Jak przekonuje, zajmuje jej to godzinę, a więc jest to stosunek 1:1, czasami jeszcze dodatkowe kilka godzin w weekend. Co chciałaby zmienić? – By dyrektor mógł w większym stopniu docenić finansowo tych pedagogów, którzy najbardziej angażują się w życie szkoły – mówi.
Jej kolega z pokoju nauczycielskiego Jerzy Wojcieszak dodaje, że system awansu zawodowego został zepsuty. – Można ukończyć szkolenie, na którym dowiemy się, jak szybko przeskoczyć kolejne stopnie kariery zawodowej lub skorzystać z usługi firmy, która za nas wypełni teczkę zawierającą opis naszego autorskiego programu pracy z uczniem. A to jeden z elementów decydujących o awansie – mówi Wojcieszak. – Narzekamy na kupowanie prezentacji maturalnych, ale to samo dotyczy nauczycielskich „teczek" awansu – dodaje.