Lepsze statystyki niż w latach ubiegłych mają województwo pomorskie – ponad 28 proc., oraz warmińsko-mazurskie – 19 proc.
– Niewielka część rodziców wybiera szkołę dla sześciolatka. Jest to zbieżne z diagnozami poradni psychologicznych, z których wynika, że tylko kilka procent dzieci sześcioletnich jest przygotowanych do rozpoczęcia nauki w szkole – mówi Tomasz Elbanowski ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, które prowadzi akcję „Ratuj maluchy". Krytykuje też działania rządu w tej sprawie. – Obserwując posunięcia resortu edukacji przy tej reformie, można powiedzieć, że nie tyle nic nie robi, by ułatwić wejście sześciolatków do szkół, ile wręcz szkodzi – mówi. Zwraca uwagę, że polityka MEN prowadzi do tego, że z edukacyjnej mapy Polski znikają małe szkoły, a samorządy, które muszą szukać oszczędności, zamiast podnosić standard edukacji, siłą rzeczy go obniżają.
Wojciech Starzyński, prezes Fundacji Rodzice Szkole, która reprezentuje dwa tysiące rad rodziców, wskazuje, że resort edukacji nie przeprowadził nawet rzetelnej ogólnopolskiej akcji informacyjnej, która zachęciłaby rodziców do posyłania maluchów do szkół i pokazała korzyści z takiego rozwiązania. – Pomijam fakt przygotowania szkół i nauczycieli do pracy z młodszymi dziećmi. Ale nawet nasze apele do MEN o kampanię informacyjną pozostały bez echa – mówi Starzyński. Potwierdza to przykład Łodzi, gdzie materiały informacyjne MEN przeznaczone dla rodziców sześciolatków trafiły już po zakończeniu rekrutacji.
Obawy rodziców o szkolne losy swoich pociech nie są bezpodstawne. Kilka dni temu opisywaliśmy sprawę Oli, która jako sześciolatka rozpoczęła naukę w szkole na warszawskiej Białołęce. Przygoda ze szkołą zakończyła się dla niej nerwicą i choć rodzice z obawy o jej zdrowie chcieli ją przenieść do oddziału przedszkolnego, nie zgodziła się na to dyrekcja. Nie wyraziła też zgody na to, by pozostawić dziewczynkę na drugi rok w pierwszej klasie, tak by uczyła się ze swoimi rówieśnikami. Takiej sytuacji nie przewiduje bowiem prawo oświatowe.
To m.in. dlatego rodzice sześciolatków coraz częściej organizują się i wymuszają na lokalnych władzach taką politykę, która zapewni ich dzieciom naukę w przedszkolu.
– To wręcz kadra przedszkolna przekonała nas do pozostawienia dzieci w przedszkolu. Zaproponowali, że przez dwa lata obowiązkowej zerówki dla pięcio-, a potem sześcioletnich dzieci nauczą je czytać, pisać i liczyć. Do tego pomysłu udało nam się przekonać burmistrza – opowiada Marek, rodzic sześciolatki z podwarszawskiej miejscowości.